Boże Narodzenie 2004 (23)
Europa potrzebuje Afryki i Afryka potrzebuje Europy, a świat potrzebuje ich obu.
Biskupi Afryki i Europy
W numerze: |
- Błogosławionych Świąt
- Nowy kościół w Rusunu
- Rocznica wyjazdu na misje o. Fryderyka
- 5 rocznica ostatniego objawienia w Kibeho
- Słowo misjonarza
- Świadectwo o. Fryderyk Jaworskiego
- Adwentowa modlitwa za misjonarzy
- Nowości misyjne
Błogosławionych Świąt
Błogosławionych Świąt – Noeli Nziza
Wam, którzy już od wielu lat wiernie wspieracie modlitwą, życzliwością i ofiarami karmelitańskich misjonarzy w Burundi i Rwandzie, pragniemy i w tym roku złożyć bardzo serdeczne życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2005 Roku.
Jak pasterzom z okolic Betlejem wypadło nam trzymać straż nad owcami, które Boża Opatrzność nam powierzyła. Jest to rzeczywiście straż nocna, bo chociaż wszędzie na świecie panują dzisiaj wielkie ciemności, to przecież w rejonie Wielkich Jezior Afryki ciemności zakłamania, nienawiści, niepokoju i beznadziejności są szczególnie ciemne. W tym naszym trzymaniu straży Wy Kochani, uczestniczycie. Dlatego Wam wszystkim, jak i sobie samym, całym sercem życzymy, by na nowo chwała Pańska zewsząd nas oświeciła, by stanął przy nas anioł Pański i rzekł: Oto zwiastuję wam radość wielką… dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel…
Niech to ponowne zwiastowanie pobudzi nas do wzajemnego zachęcania się: Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło…. Tak, pójdźmy do Betlejem, zwłaszcza w tym eucharystycznym roku, bo przecież słowo Betlejem znaczy Dom Chleba. To właśnie w tym Domu Chleba, w którym nieustannie rodzi się Zbawiciel, w tym Domu Chleba, którym jest Kościół Święty, przy eucharystycznym stole – tak jak my dzielimy się opłatkiem – chlebem przy wigilijnym stole – dzieli się z nami Chlebem Miłości sam Bóg Ojciec. Tym Chlebem jest Ciało Bożego Syna zrodzone z Maryi Dziewicy, wydane za nas w Tajemnicy Krzyża, abyśmy dzięki Jego Zmartwychwstaniu mieli nowe życie, które rozpoznaje się – jak w Emaus – przy łamaniu chleba, przy dzieleniu się chlebem…. To nowe życie już Was ożywia, skoro już od lat dzielicie się chlebem miłości z naszymi biednymi i głodnymi ludźmi w Burundi i Rwandzie.
Za to dzielenie się chlebem jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni, bo biją radośnie nasze serca i drżą nasze biedne ręce, przez które wasz chleb miłości przekazujecie. Niech Wam Bóg stokrotnie wynagrodzi i sprawi, aby w tym roku eucharystycznym wasze życie miłości – karmione chlebem z nieba – jeszcze bardziej wzrastało, by w Was samych rosła radość wielka i aby ta radość, dzięki Wam, mogła być udziałem całego narodu, każdego narodu, każdego człowieka! Wraz z naszymi wiernymi stale się za Was modlimy. Bardzo też prosimy o wzajemną modlitwę, bo nie tylko nad Burundi i Rwandą, ale także nad naszą misyjną grupą zbierają się ciemne chmury. Ufamy jednak, że dzięki Waszym modlitwom na nowo światłość w ciemności zaświeci i ciemności jej nie ogarną.
W imieniu wdzięcznych misjonarzy i współpracowników
Biura misyjnego, o. Teofil Kapusta
Nowy kościół w Rusunu
Dziękuję wam za wspólne budowanie kościoła w Rusunu i w sercach parafian.
Chciałbym serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy swą modlitwą i ofiarą pomogli nam w budowie kościoła w Rusunu. Chciałbym aby ten mój list dotarł tam gdzie się spotkałem w parafiach z wiernymi w Polsce i prosiłem o pomoc. Mimo wszelkich potrzeb i bezrobocia w Polsce rodacy dzielili się ostatnim groszem, by pomóc misjonarzom. Dziękuję Panu Bogu, że poruszył dobre serca Polaków i poprzez nich wspierał nasze dzieło misyjne. Liczymy, że nowy i ładny kościół w Rusunu ożywi wspólnotę wiernych tej wioski i pociągnie pogan do wiary w Boga. Dużo dzieci zgłosiło się w Rusunu na naukę religii i prosi o chrzest. Wspierajcie nadal Waszą modlitwą tę wioskę by nie ustał w nich zapał w budowaniu wspólnoty i w poszukiwaniu innych dla Chrystusa.
o. Eliasz Trybała, misjonarz z Burundi
Rocznica wyjazdu na misje o. Fryderyka
Rocznica wyjazdu na misje o. Fryderyka
Przerywam milczenie z wielką radością, ponieważ w tych dniach upływa pierwsza rocznica mojej posługi misyjnej w Afryce. Dokładnie rok temu, 18 listopada 2003, wylądowałem na Czarnym Lądzie, w stolicy Rwandy – Kigali. Pamiętam ten moment dokładnie. Jak pisałem w pierwszym moim liście z Afryki, dwa pierwsze tygodnie spędziłem pod uroczymi wulkanami na północy kraju, w Gahundze, po czym rozpocząłem moją misję w domu formacyjnym w Butare. Czuję się dobrze i dziękuję Bogu za dar zdrowia, które jak dotąd jest niezawodne. Przypuszczam, że w Europie moja kondycja zdrowotna byłaby znacznie gorsza.
Opuszczając Europę, każdy misjonarz zdaje sobie sprawę, że w Afryce musi nauczyć się bardzo wielu rzeczy. Często przeceniamy w tej kwestii sprawę języka, który jest niewątpliwie ważny i bardzo potrzebny, ale nie jest on, moim zdaniem największym problemem. Najważniejsze jest, aby przeskoczyć barierę kulturową, społeczną, zwyczajową. Zaakceptować i pokochać nowe miejsce i zwyczajną, szarą rzeczywistość pracy misyjnej, czego konsekwencją będzie pokochanie tego, co inne i różne od moich przyjętych norm i modeli. Porzucić wszelkie porównania, europejskie odniesienia i analizy społeczno-polityczne, które same w sobie nieszkodliwe, w pewnych okolicznościach mogą pozbawić nas entuzjazmu i fascynacji odkrywania nowych horyzontów ludzkiego ducha i głębi jego myśli.
Konieczna jest tutaj postawa dziecka: patrzeć, pytać, podziwiać i kontemplować, ale nie oburzać się i nie gorszyć. Równocześnie potrzeba wielkiej czujności. Ja już dwa razy pozwoliłem się okraść. Mówię całkiem świadomie pozwoliłem, ponieważ byłem świadomy istniejącego zagrożenia, a jednak nie zachowałem stosownej ostrożności. Na szczęście tutejsi kieszonkowcy są bardzo uczciwi, chciałoby się powiedzieć: uczciwi złodzieje. Opróżniwszy portfel lub saszetkę z pieniędzy, zresztą nigdy ich tam nie ma za wiele, zdarza się dosyć często, że skradzione przy okazji dokumenty jakąś drogą trafiają do rąk policji, a ta powiadamia właściciela. Całkiem niezła organizacja.
Tak na dobrą sprawę, w naszych polskich miastach nie brakuje podobnych sytuacji. Osobiście nie uważam, że w życiu chodzi przede wszystkim o to, aby nie dać się oszukać. Że trzeba być za wszelką cenę nieustępliwym i bezkompromisowym twardzielem. To jest prawo bussinesu a nie Ewangelii. Prostą konsekwencją takiego prawa jest skrupulatne i często nieświadome budowanie murów uprzedzeń i barykad podejrzliwości. W życiu trzeba mieć odwagę i pragnienie spotkania człowieka, który wymyka się społecznemu porządkowi: bez tytułu, bez telefonu komórkowego i karty wizytowej w skórzanym portfelu. Takie spotkania są bardzo cenne i mogą być dla nas nieocenionym źródłem poznania świata a w konsekwencji nas samych.
Dzisiaj Uroczystość Chrystusa Króla. Nie pojechałem na weekend do Butare. Świętuję w Karmelu na Nyamirambo. Siostra Colette, przełożona, zafundowała mi z okazji tej uroczystości zwiedzanie ich klasztoru i ogrodu wraz z ich mini-produkcją hostii, kartek pocztowych, win i świec, nie wspominając o hodowli krów. Nieźle, prawda? Zycie Karmelitanek Bosych, choć zamknięte i odcięte od świata, nie zna pustki i bezczynności.
Tradycje królewskie Rwandy są jeszcze bardzo żywe w umysłach ludzi. Słyszałem dzisiaj historie o królu, który odwiedzał szkołę. Jego wizyta była krótka i formalna. Stąd, po jego odejściu jedna z dziewczynek zaczęła głośno szlochać. Zdumiona nauczycielka podchodzi do niej i pyta: dlaczego płaczesz? Przecież przed chwilą widziałaś króla! Tak, ja go widziałem, ale on mnie nie widział.
Powód smutku owej dziewczynki był bardzo oczywisty. Nasz Król, którego czcimy dzisiaj w Liturgii, nie spuszcza nas z oczu, z tym tylko, że to my nie dostrzegamy Go czasem w naszej codzienności.
Kochani! na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia, poprzedzone adwentowym oczekiwaniem, życzę Wam tak po prostu i od serca, abyście potrafili dostrzegać ślady Boga w każdej chwili Waszego życia. Nie zamykajcie Boga w ciasnych ramach ludzkich schematów i stereotypów. Jego miłość przekracza wszelkie granice ludzkich kalkulacji i obliczeń. W Swoim Synu Bóg wyszedł poza naukowe teorie, poza wszelkie możliwe statystyki i książki rachunkowe, poza wszelkie skrupulatne obliczenia i spekulacje. Choć jest Królem Wszechświata, urodził się w żłobie a nie w pałacu i zakończył swoje królowanie na krzyżu, aby być do nas podobnym we wszystkim, oprócz grzechu. Zatrzymajmy się nad tą prawdą, przyjmijmy ją z wdzięcznością i adorujmy tajemnice obecności naszego Boga pośród nas: zwłaszcza w Eucharystii, której wartość chcemy ponownie odkryć w ciągu trwającego Roku Liturgicznego.
Niech Was Bóg darzy swoim błogosławieństwem w kończącym starym roku i w nadchodzącym 2005. Dziękuję w imieniu własnym i moich współbraci za Waszą modlitwę i wszelką pomoc na rzecz naszych misji w Afryce. Pokornie proszę o modlitwę w intencji Bożego dzieła, jakim jest niewątpliwie dzieło misyjne naszego Zakonu na Czarnym Lądzie.
Wdzięczny za dar modlitwy
Fryderyk Jaworski, ocd
5 rocznica ostatniego objawienia w Kibeho
Nikt nie dochodzi do Nieba bez cierpienia „Byina wa Jambo”, czyli „Matka Słowa” z Kibeho…
Niecałe 30 kilometrów od Butare (Rwanda) znajduje się niewielka miejscowość Kibeho. 28 listopada 1981 r. Alphonsine Mumureke, szesnastoletnia uczennica liceum katolickiego, podczas dyżuru w stołówce szkolnej, usłyszała głos Najświętszej Maryi Panny. Po chwili ujrzała przed sobą piękną Panią, która „nie była biała jak na swych wizerunkach”. „Ndi Byina wa Jambo” – powiedziała Pani … „Jestem Matką Słowa”…
Tak rozpoczęły się pierwsze w XXI wieku objawienia Maryi, które zostały oficjalnie uznane przez Kościół Katolicki. Świadkami tych niezwykłych „odwiedzin” byli Alphonsine, Anatalie, Marie-Claire, a także Stephanie, Agnes, Emmanuel oraz Vestine. Choć wymieniłem tu imiona siedmiorga „widzących”, tylko objawienia otrzymane przez troje z nich uznano za autentyczne. Oprócz wspomnianej wcześniej Alphonsine tej szczególnej łaski dostąpiły: Anatalie Mukamazimpaka (rówieśniczka Alphonsine) oraz 22-letnia Marie-Claire Mukangango. Wizjonerzy powtarzali orędzie Maryi językiem, jakim posługują się mieszkańcy Rwandy. Często więc przekazywane przez nich przesłanie nabierało formy śpiewu, tańca i gestów.
„Gdy objawiam się komuś i rozmawiam z nim, zwracam się do całego świat. Jeśli teraz zwracam się do parafii Kibeho, nie znaczy to, że zwracam się do samego tylko Kibeho albo do diecezji Butare, albo do Rwandy czy całej Afryki. Myślę o całym świecie i zwracam się do niego.”
Te słowa Maryi pomagają nam we właściwym świetle odczytać treść orędzia z Kibeho. Przede wszystkim wskazują na to, że objawienia mają charakter uniwersalny. „Matka Słowa” wzywa nas do skruchy i nawrócenia, pobudza nasze sumienia, ostrzega nas i skłania do poprawy naszego życia – życia dzieci Bożych. Martwi Ją nasze zaślepienie i zatwardziałość serc. Wskazuje na potrzebę autentycznej, nieobłudnej modlitwy, głębokiej refleksji i ofiary. Matka Najświętsza poleciła rozważać Mękę Pańską, odmawiać różaniec i koronkę do Siedmiu Boleści Matki Bożej.
„Obudźcie się. Wstańcie. Obmyjcie się i rozejrzyjcie uważnie. Musicie oddać się modlitwie. Musicie rozwinąć w sobie cnoty miłości, oddania i pokory (…) Okażcie skruchę, żałujcie, żałujcie! Nawróćcie się, kiedy jeszcze jest czas”.
Maryja podkreśla, że świat zdąża do swej zguby, grozi mu „wpadnięcie w przepaść”, możemy to rozumieć jako różne nieszczęścia. Ludzie buntują się przeciw Bogu, popełniają zbyt wiele grzechów.
Nowe życie, które powinno budować się na wierze powinno być zgodne z zamiarami Bożymi. Dlatego tak ważne jest odczytanie swego powołania w świetle Bożego wezwania. Jeżeli otworzymy serca na natchnienia Maryi i damy się Jej prowadzić, jeśli będziemy właściwie odczytywać znaki, jakie przed nami stawia, nasza droga do odczytania Bożego wezwania nie będzie trudna.
„Kocham dziecko, które bawi się ze mną, jest to bowiem piękny dowód jego ufności i miłości. Czuj się przy mnie jak dziecko, bo i Ja lubię cię pieścić. Nikt nie powinien lękać się swej Matki. Jestem twoją Matką. Nie powinnaś się mnie bać, powinnaś mnie kochać”. W jakże czułych i pełnych miłości słowach Maryja przypomina nam, że jest naszą Matką.
„Nikt nie dochodzi do Nieba bez cierpienia”. 15 sierpnia 1982 r. Matka Boża płakała… Taki niecodzienny wizerunek Maryi przedstawiły Alphonsine, Anatalie i Marie-Claire. Cierpienie jest środkiem wynagradzania za grzechy świata i uczestniczenia w tajemnicy cierpienia Jezusa i Maryi dla zbawienia świata. Słowa o cierpieniu miały przygotować ludzi do przyszłych wydarzeń. „Widzący” ujrzeli tysiące zabitych, których ciała z leżącymi osobno czaszkami okrytymi krwią, były rozrzucone na wzgórzach. Było ich tak dużo, ze nie było możliwości pochówku. Wszędzie płynęły rzeki krwi… Dziś odczytuje się te wizje jako prorockie, w świetle wydarzeń, jakie miały miejsce w Rwandzie i pobliskich krajach parę lat później. W 1994r. wybuchła w Rwandzie wojna domowa, która pochłonęła około miliona ludzi. W czasie wojny zamordowana również została Marie-Claire wraz z mężem.
Ostatnie objawienie miało miejsce 28 listopada 1989 r. Maryja wezwała w nim do posłuszeństwa Kościołowi, modlitwy i wierności Ewangelii. „Kocham was, kocham was, bardzo was kocham! Nigdy nie zapomnijcie o miłości, jaką mam do was”, powiedziała „Matka Słowa” jakby na pożegnanie. Dodała, że orędzie z Kibeho „sprawi wiele dobra nie tylko obecnie, ale i w przyszłości”.
Owoce objawień w Kibeho stały się również przedmiotem badań specjalnych komisji. Odnotowano wiele rzeczywistych nawróceń oraz niezaprzeczalną odnowę duchową. W całym kraju wzrosła liczba powołań do życia kapłańskiego oraz zakonnego. Duchowe owoce wydarzeń, jakie miały miejsce w Kibeho daje się dostrzec nawet pomimo wojny domowej i ludobójstwa, które w roku 1994 i w następnych latach odcisnęły na Rwandzie swoje piętno. Dziś w Kibeho znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. Pomimo różnych trudności i braku bezpieczeństwa (zwłaszcza w latach 1995-98) wciąż docierały tam grupy pielgrzymów. Nawet dziś przybywają oni pieszo do Bolesnej „Byina wa Jambo”.
Jego Ekscelencja Augustyn Misago, Biskup Gikongoro – diecezji, na której terenie leży Kibeho, powiedział w jednym z wywiadów: „Przez długi czas objawienia wydawały się być przywilejem Europy, szczególnie Francji z Lourdes czy Portugalii z Fatimą. Kibeho rozpoczęło w Afryce pierwsze publiczne i znaczące objawienia (…). Kibeho może stać się afrykańskim Lourdes.”
br. Piotr Jan
Słowo misjonarza
Uczestniczyć w Cywilizacji Miłości
Po przedłużonym nieco urlopie w Polsce spowodowanym śmiercią mojego taty powróciłem na nasze karmelitańskie misje do Rwandy. Pierwsze wrażenie po powrocie zawsze trochę zadziwia człowieka, bo o godzinie 19.30 jedzie się przez stolicę kraju w całkowitych ciemnościach ze względu na brak prądu, a na dodatek samochody z przeciwka mocno oślepiają swoimi podniesionymi światłami. To zupełnie inny świat. U Sióstr karmelitanek bosych, gdzie zatrzymaliśmy się na noc, nie tylko brak światła, ale i wody. Trudno się umyć po całodziennej podróży. Lecz te dolegliwości szybko ustępują przy radosnym i wylewnym przyjęciu przez karmelitanki. Na drugi dzień, już w niedziele widzi się od samego rana pełno ludzi spieszących na Eucharystię, dochodzi się do wniosku, że jest tu ogromne pragnienie spotkania się z Bogiem. Tą właśnie pierwszą mszę św. w klasztorze karmelitanek w Kigali sprawowałem w intencji wszystkich Dobrodziejów i Przyjaciół misji jakich spotkałem w Europie.
W naszym domu formacyjnym w Butare dowiedziałem się, że kilku braci zrezygnowało z dalszej kontynuacji życia zakonnego w Karmelu obierając inną drogę bardziej dla nich odpowiednią. W zasadzie do rzadkości należą takie przypadki, aby kandydaci do życia kapłańskiego i zakonnego sami z siebie rezygnowali po głębszym rozeznaniu ich powołania w konfrontacji z rzeczywistością. To też nowa jakość mentalności powojennej.
Oprócz formacji w Butare zajmuję się zaopatrzeniem domu, stąd też mam częsty kontakt z ludźmi na mieście, a przeważnie są to ci pokaleczeni przez los: z powykręcanymi rękoma, ślepcy, ludzie już w zaawansowanym wieku lub czasami dzieci ulicy. Tych ostatnich zawsze staram się zatrudniać do noszenia większych zakupów, aby dać im coś zarobić. Natomiast kalecy głównie pilnują samochodu, aby nikt nic nie ukradł. Naturalnie nie można odjechać bez dania im skromnej zapłaty za ten strzeżony parking.
Podczas mego pobytu w Europie spotkałem się z wielką życzliwości jak i szczodrobliwością wielu ludzi na rzecz misji. Dlatego nie chcę, aby jakikolwiek naprawdę biedny człowiek proszący o wsparcie został odesłany bez podania mu przyjaznej ręki. Głównie chodzi o ukazanie takiemu człowiekowi życzliwości i nadziei na lepszą egzystencję. Zdaję sobie sprawę, że jestem tylko nieudolnym, ale bezpośrednim wykonawcą Waszych intencji i Waszego zaangażowania na rzecz misji, która też aspiruje do cywilizacji Miłości. Ten lepszy świat dzięki Dobrej Nowinie buduje się poprzez małe, ale codzienne gesty ułatwiające spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym.
Niech ten właśnie Zmartwychwstały Pan wynagrodzi Wam wszelkie zaangażowanie i wysiłki na rzecz tego misyjnego dzieła Chrystusa, jakiemu posługuję w Rwandzie. Z całego serca Wam błogosławię prosząc jednocześnie o modlitwę.
Oddany w Panu i Maryi br. Jan Malicki ocd
Świadectwo o. Fryderyk Jaworskiego
To Afryka mnie ewangelizuje
Kilka miesięcy temu pojechałem z wizytą do Sióstr Służek zaraz po Mszy św. czekał na mnie młody Kongijczyk. Powitał mnie jak swojego starego dobrego przyjaciela, tak przekonująco, że wydawało się, że zna mnie od lat. Mój rozmówca szybko przedstawił mi swoją sytuację rodzinną, jej blaski i cienie, choć tych pierwszych nie było za wiele. Oczywiście, szybko się zorientowałem, że chodzi po prostu o pomoc finansową, aby mógł kontynuować studia i przez moment wydawało się, że cała przyszłość tego młodzieńca leży w moich rękach. Sposób działania i cała jego strategia była szalenie sprytna. Nigdy nie dowiemy się, czy podobne prośby wynikają z realnych potrzeb, czy jest to po prostu czyste naciąganie naiwnych abazungu, czyli białych. Nadszedł moment, kiedy musiałem mojemu przyjacielowi powiedzieć wprost, że pomoc finansowa odpada, gdyż najzwyczajniej w świecie nie miałem pieniędzy. Są sytuacje, w których zaspokaja się prośbę przysłowiową złotówką, ale tutaj chodziło o poważniejszą pomoc. W czasie tej długiej rozmowy jedna z Siostr przyniosła mi kopertke. Kiedy mój przyjaciel przyjął do wiadomości, że nie mam pieniędzy, (to wcale nie jest takie oczywiste, ponieważ dla przeciętnego Rwandyjczyka Biały zawsze ma pieniądze) przeszedł do następnego punktu swojego planu. Tym razem chciał do mnie koniecznie napisać. Nie mając długopisu, nasz Kongijczyk wpadł na pomysł, aby mój adres wyryć kamieniem na betonie, aby później przypisać go na kartkę. Po upływie jakiejś godziny ‘uwolniłem’ się od niego. Wróciłem do siebie i otworzyłem kopertę, którą otrzymałem w międzyczasie od Sióstr. Znalazłem w niej 1000 FR (to jakieś 1,5 $ USA). Pomyślałem, ‘szkoda, że nie wiedziałem o tym wcześniej, gdyż mógłbym ofiarować przynajmniej tę symboliczna sumkę. Po 15 minutach od rozstania słyszę pukanie do drzwi, a oto i on. Powód jego powrotu był bardzo prosty: nie znalazł długopisu i kartki, a tak naprawdę przypomniał sobie, ze pozostał mu jeszcze jeden fortel: płacz. Tak więc rozszlochał się jak małe dziecko. Do dzisiaj nie wiem, czy to był płacz desperacji czy po prostu mała, sprytna gierka. Nieistotne. Dziękuję Bogu za to spotkanie, ponieważ dzięki niemu przemówiło do mnie bardzo dosadnie opowiadanie ewangeliczne o natrętnej wdowie, która dzięki wytrwałości wymogła na obojętnym sędzi pomoc. Jakaż to wspaniała lekcja rozumienia Ewangelii! Jedno z lepszych kazań pisanych życiem. I takich sytuacji jest w mojej posłudze bardzo wiele. To ja jestem w jakiś sposób ewangelizowany przez Afrykę a nie Afryka przez mnie. I chwała Panu za to!
o. Fryderyk Jaworski
Adwentowa modlitwa za misjonarzy
Adwentowa modlitwa za misjonarzy
Wszystkich, którzy już podjęli się patronatu misyjnego prosimy o włączenie się w więź modlitewną za swojego misjonarza. Proponujemy konkretne dni pamięci za poszczególnego misjonarza, by szczególnie tworzyć więź modlitewną między Przyjaciółmi konkretnego misjonarza. Ci, którzy jeszcze nie zdeklarowali się do patronatu zachęcamy do podjęcia tego zaszczytnego zobowiązania. Podajemy również tekst modlitwy, która jest Aktem ofiarowania Rwandy Najświętszemu Sercu, dokonanym przez pierwszych misjonarzy tego regionu w 1990 roku.
Nasi misjonarze wpisują się w poczet kolejnych apostołów regionu Wielkich Jezior, a my spadkobiercami tych, którzy przejęli odpowiedzialność za ewangelizację tego terenu.
Oto poszczególne terminy i wyznaczeni misjonarze:
o. Kamil Ratajczak – 9 XII; o. Zbigniew Nobis – 10 XII; o. Eliasz Trybała – 11 XII; o. Cyryl Barutwanayo – 12 XII; Br. Ryszard Żak – 13 XII; o. Józef Trybała – 14 XII; o. Teofil Kapusta – 15 XII; o. Liberiusz Saruye – 16 XII; o. Jan Malicki – 17 XII; o. Jan Franciszek Nkunzimana – 18 XII; o. Sylwester Potoczny – 19 XII; o. Marcin Sałaciak 20 XII; o. Bartłomiej Kurzynie – 21 XII; o. Damian Fedor – 22 XII; o. Jan Kanty Stasiński 23 XII; o. Fryderyk Jaworski 24 XII. 25 XII – prosimy o modlitwę o nowych misjonarzy, aby Jezus był znany i kochany
Oto tekst Aktu ofiarowania:
Boskie Serce Jezusa, spójrz łaskawie na klęczących u Twych stóp pierwszych apostołów, którym zawierzyłeś owe dwa miliony dusz tego pięknego kraju jakim jest Rwanda. Wiemy dobrze, że te dusz zostały wykupione Twoją Krwią, że Twoje Serce ciągle płonie miłością do nich i że Twoim największym pragnieniem jest, aby one Cię poznały, pokochały i adorowały. Owe drogie Tobie dusze są Twoimi dziećmi i to nam je powierzyłeś, abyśmy je strzegli i uświęcali.
Poświęcamy Ci także wszystkich naszych braci, teraz obecnych i tych których Ty poślesz by pracowali w Twojej winnicy w Rwandzie. Uczyń z nas apostołów według Twego Boskiego Serca. Poświęcamy ci naszych neofitów, katechistów, katechumenów, pogan, wszystkich Tutsi, wszystkich Hutu, Batkwa i wszystkich tych, których nam zawierzyłeś. Ty ich stworzyłeś, odkupiłeś przez Swoją Krew, umiłowałeś ich jak Twój Ojciec.
Poświęcamy Ci cały kraj, z jego górami i rzekami i bogactwami. Należy on do Ciebie. Ty jedynie jesteś Jego prawdziwym KRÓLEM. Weź go w posiadanie już dziś, aby Rwanda stała się na zawsze Królestwem Najświętszego Serca. Amen.
Nowości misyjne
Pobyty misjonarzy w Ojczyźnie – Na wakacjach przebywa br. Ryszard Żak; na pobycie leczniczym zaś ojcowie Bartłomiej Kurzynie i Teofil Kapusta.
Zamach w Burundi – zginął ks. Gerard Nzeyimana, wikariusz biskupi diecezji Bururi na południu Burundi. Zamordowany kapłan pochodził z plemienia Tutsi i był znany z odważnego demaskowania i potępiania aktów przemocy, których ofiarami padali miejscowi mieszkańcy w ciągu ostatnich 11 lat wojny domowej. Jeden z miejscowych misjonarzy podkreślił, że ks. Nzeyimana był jedną z wybijających się postaci Kościoła burundyjskiego, ceniono go za jego zaangażowanie na rzecz młodzieży i za odwagę w opowiadaniu się po stronie ofiar tej wojny. Zwrócił przy tym uwagę, że wiadomość o zabójstwie przeszła prawie niezauważona, miejscowa rozgłośnia poświęciła mu zaledwie kilka chwil, nie podając żadnych szczegółów.
W roku 2003 w całym świecie zginęło 35 katolickich misjonarzy w tym 22 w Afryce.
Synod dla Kościoła w Afryce – Papież zapowiedział o planowanym synodzie biskupów afrykańskich uczestnikom sympozjum biskupów afrykańskich i europejskich. Powierzam ten projekt waszej modlitwie. Wszystkich też zachęcam gorąco, by dla umiłowanej ziemi afrykańskiej prosili Boga o drogocenny dar jedności i pokoju – powiedział papież.
Powrót o. Liberiusza – po owocnym pobycie w Polsce, po dwóch miesiącach aktywnej animacji misyjnej do Afryki wrócił o. Liberiusz Maria Saruye. Pozdrawiamy wszystkie parafie i szkoły, które odwiedził nasz misjonarz. Jedno z kazań zakończył tymi słowami: Afryka nigdy nie zapomni całego dobra, które uczynili dla niej polscy misjonarze I całego dobra, którego doznała od wierzących z Polski.
Zaproszenie na misyjny opłatek 8 stycznia godz. 15.00 Kościół Karmelitów Bosych ul. Rakowicka 18: Gorąco zapraszamy Wszystkich Was Kochani Przyjaciele Misji na coroczny opłatek misyjny. Mszy św. przewodniczył będzie o. Prowincjał Szczepan Praśkiewicz, z misjonarzy obecni będą: o. Teofil Kapusta, Br. Ryszard Żak, którzy przybliżą nam aktualną sytuację na misjach. Godz. 15.00 – Koronka do Miłosierdzia Bożego; Eucharystia; dzielenie się opłatkiem, wspólna agapa, kolędowanie, nowości misyjne.
Polecamy prezent pod choinkę: film o pracy misyjnej w Burundi i Rwandzie, podsumowujący ponad 30 letnią pracę karmelitańskich misjonarzy, pt. Będziecie moimi świadkami. Film trwa około 60 min. Wersja video kosztuje 30 zł; DVD 40 zł.