Pierwsza inicjatywa misjonarska w zakonie karmelitów bosych związana jest z fundacją konwentu św. Filipa w Lizbonie, która nastąpiła 14 X 1581 roku. Szczególny wkład w powstanie tego klasztoru miał król Filip II, który wówczas tam rezydował. Niedługo po objęciu we władanie Królestwa Portugalii, król czuł się zobowiązany do ewangelizacji nabytych wraz z nią kolonii afrykańskich. Mając zwyczaj proszenia o pomoc w akcjach ewangelizacyjnych zakonników zreformowanych, postarał się o udział w tej misji braci karmelitów bosych. Przedstawiona im możliwość spotkała się z wielkim entuzjazmem, dlatego bardzo szybko udało się znaleźć chętnych na pierwszą misję. Jako docelowe miejsce zostały wybrane tereny Konga i Gwinei, których ówczesne granice częściowo tylko pokrywają się z tymi dzisiejszymi. Kongo było widziane nie tylko jako teren misyjny sam w sobie, ale również jako miejsce, które stanowiłoby bazę do ewangelizacji kolejnych krajów. Stamtąd bowiem można było się dalej przeprawiać przez Etiopię tworząc pomost z chrześcijańską Abisynią. W ten sposób omijając granice islamu można by było później drogą morską wypływać bezpośrednio w kierunku płd.-zach. Azji i dalej w kierunku Indii. Ostatecznie, 5 kwietnia 1582 roku pięciu misjonarzy wyruszyło statkiem „San Antonio” z portu w Lizbonie, żegnani przez samego króla Filipa II. Wskutek katastrofy kilka dni później statek zatonął, natomiast bracia zginęli w morzu. Poniżej przedstawiamy zakonny patent Prowincjała o. Hieronima Gracjana uprawniający tych zakonników do wyjazdu na misję wraz z dołączonymi obowiązującymi ich postanowieniami.
Pozwolenie na wyjazd pierwszych misjonarzy karmelitów bosych do Gwinei oraz wytyczne dla misji.
Brat Hieronim Gracjan od Matki Bożej, Prowincjał Braci Bosych Zakonu Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, według reguły pierwotnej etc. życzy niżej wspomnianym zakonnikom naszej Prowincji łaski i pociechy Ducha Świętego oraz oddanej służby Najświętszej Pannie. Jako że nasz Mistrz i Zbawiciel Jezus Chrystus, który jest naszą Drogą, Prawdą i Życiem (J 14,6), posyła swoich uczniów, aby szli na cały świat i głosili Ewangelię wszelkiemu stworzeniu, aby każdy, kto uwierzy i się ochrzci, został zbawiony (Mk 16,15), dlatego też my – wszyscy zakonnicy i kapłani, którzy uczestniczymy w posłudze uczniów tak dobrego Pana, dobrze abyśmy mieli zawsze w sercu głód i pragnienie dusz. Chociaż więc jesteśmy naczyniami glinianymi, zostaje nam powierzony tak wspaniały skarb, jak Jego najdroższa Krew, którą jako słudzy rozdzielamy i dostarczamy. Jest więc czymś bardzo dobrym, że zajmujemy się z zapałem zbawianiem dusz, usuwaniem błędów i herezji oraz nawracaniem pogan. Odziedziczyliśmy miano naśladowców i następców żarliwego Eliasza, który z Tiszbe przybył na dwór Achaba, aby z żarliwością stawić opór prorokom Baala. Odtwarzamy w naszym życiu postępowanie Elizeusza oraz Jonasza nawracającego Niniwę do pokuty. My ślubujemy odnawiać ten zapał, z którym nasi starożytni ojcowie: Cyryl, Cyprian i wielu innych, którzy w tamtym czasie usiłowali usunąć i wykorzenić herezje: nestoriańską, eutychiańską i wiele innych starożytnych. Chlubimy się także posiadaniem za naszych świętych: św. Anioła (św. Anioł Jerozolimski (1185-1220), karmelita, swoją działalność misjonarską prowadził najpierw w Egipcie, a później na Sycylii, gdzie została mu powierzona misja nawracania katarów. Tam też w czasie przepowiadania zginął śmiercią męczeńską wskutek zemsty rycerza, którego wcześniej napominał za nieobyczajne życie0., św. Alberta, (Św. Albert z Trapani (ok. 1240-1307), karmelita, gorliwy kaznodzieja Sycylii i niestrudzony pokutnik, jego działalność nawróciła wielu Żydów), św. Andrzeja Fiesolitańskiego, (Św. Andrzej Corsini (1302-1374), karmelita, toskański prowincjał (1348-1349), a później biskup Fiesole (1349-1374). Znany ze szczególnej gorliwości w zajmowaniu się powierzonymi mu duszami, odwiedzał szpitale, przytułki, budował nowe kościoły, ale również zwalczał wszelkie nadużycia wśród duchowieństwa), św. Teodoryka (Św. Teodoryk (zm. ok. 1377), karmelita, przypuszcza się, że pochodził z Niemiec) i innych świętych, którzy w Armenii, Syrii, Palestynie i w wielu częściach naszej Europy nawrócili wielką liczbę pogan i niewiernych na naszą świętą wiarę katolicką. Dobrze, jeślibyśmy zawsze mieli w pamięci i dążyli do naśladowania ich cnoty, modlitwy, ich gorliwości, podejmowanych przez nich prac i pielgrzymek. Ale nade wszystko naśladujmy Jezusa Chrystusa, który przyszedł na świat i dla naszego zbawienia rozlał na Krzyżu swoją Krew. Dla Jego czci i chwały znosimy nasze trudności i zanosimy modlitwy łącząc to ze świętym studium, nie tylko w celu rozpalenia naszego ducha i poskromienia naszych pożądań, lecz również po to, aby poprzez pokutę, posty, niedostatki snu i odzieży przygotować się na trudy pielgrzymki, które się zarysowują na ziemiach, gdzie zapałem i nauką zamierzamy przywieść dusze do poznania, adorowania i miłowania swojego Stwórcy.
Według relacji najczcigodniejszego biskupa ze Świętego Tomasza (D. Martin de Ulloa, od 1578 biskup na wyspie Świętego Tomasza położonej w Zatoce Gwinejskiej) i wielu innych, którzy z obszarów Gwinei przybyli do miasta Lizbony, istnieje zapotrzebowanie na duchownych, którzy by nawracali tamtejsze ludy. Liczba tych ludów jest ogromna, natomiast warunki do przyjęcia chrztu są łatwe. Ciała ich szacuje się na tak niewiele, że nie ma nawet kupców, którzy by ich wykupywali na służbę. Są bowiem sprzedawani hurtem jak pszczoły, przygotowywani do wzięcia przez innych niewiernych, którzy jedzą ludzkie ciała i ważą je w swoich rzeźniach. A przecież ich dusze są tak wielkiej wartości, że za którąkolwiek z nich Jezus Chrystus oddałby swoje życie i Krew jak za najwyższego króla i władcę świata. Bierzemy pod uwagę, że w posyłaniu zakonników naszego Zakonu do podobnej posługi sprawia się wielką służbę Bożą, uczyni się przyjemność Jego Świątobliwości i odpowiemy na życzenie naszego katolickiego króla Filipa, pod którego protekcją znajdują się te dusze. Jako że Bóg złożył w królu żywe pragnienia wywyższenia świętej wiary katolickiej, nie ma rzeczy, której bardziej by pragnął, niż tego, żebyśmy jako zakonnicy usiłowali, zachowując naszą obserwancję, czynić rzeczy tak zgodne z naszym stanem życia, który ślubujemy. Z powodu ograniczoności czasu, nie byliśmy w stanie powiadomić o tej misji naszego Czcigodnego Generała, który jednak, jako ojciec tak chrześcijański i żarliwy, jeśliby tylko o tym się dowiedział, uznałby to za coś dobrego. Konsultując więc uprzednio i omawiając z Czcigodnymi Ojcami: br. Janem od Jezusa, przeorem konwentu św. Piotra w Pastranie i br. Grzegorzem Nazjańskim, przeorem oraz z całą wspólnotą klasztoru św. Aleksego w Valladolid; podążając za radą i odczuciem Czcigodnego Ojca br. Mariana od św. Benedykta, rektora Kolegium naszego Zakonu w Alcalá de Henares i br. Mikołaja od Jezusa i Maryi, naszego socjusza obecnie niniejszym na mocy władzy, której nasz Ojciec Święty Grzegorz XIII udzielił zarówno mi, jak i wszystkim prowincjałom naszego Zakonu w Brewe dotyczącym oddzielenia się naszej Prowincji, i na mocy uprawnień, które posiadam od Kapituły Prowincjalnej naszej Prowincji oraz na mocy autorytetu mojego urzędu mianuję dla posługi nawracania obszarów Gwinei Czcigodnych Ojców: br. Antoniego od Matki Bożej, br. Jana od Aniołów, br. Franciszka od Krzyża, i Najdroższych Braci: br. Sebastiana od Aniołów – diakona, br. Alfonsa od Jezusa, konwersa oraz innego konwersa lub brata chórowego, którego mianuje br. Marian. Daję im pozwolenie na odbycie podróży, którą się im zaproponuje, według tego, co przykaże wspomniany o. Marian, na tereny Gwinei lub Etiopii lub jakiegokolwiek innego królestwa pogańskiego, które Jego Wysokość, nasz król katolicki Filip uzna za dobre. Mogą oni czynić i wykonywać posługę nawracania tych dusz wszystkimi środkami i metodami, które będą im się wydawały odpowiednimi. Zlecam im również, aby mocno starali się utrzymać i zachować następujący porządek:
Po pierwsze, będą zachowywali w swoim wnętrzu ciągłe podążanie za pragnieniem najwyższej czci i chwały Bożej oraz wywyższenia świętej wiary katolickiej ze szczerą decyzją oddania swojego życia, jeśli nadarzy się sytuacja, w której będzie mogło spełnić się to pragnienie, bez odwracania swoich oczu na jakąkolwiek rzecz przemijającą.
Po drugie, idąc do obcego królestwa dobrze jest nie wprowadzać innych sposobów odprawiania modlitwy i Mszy Świętej, lecz będą się trzymać tylko tych zalecanych przez Kościół Rzymski. Niech wezmą ze sobą mszały i brewiarze rzymskie i niech się trzymają celebrowania według nich, mimo tego, że w naszym Zakonie nakazuje się odprawianie modlitw według rytu jerozolimskiego.
Po trzecie, każdy z ojców kapłanów weźmie ze sobą Biblię o niedużych rozmiarach i Katechizm papieża Piusa V, natomiast bracia konwersi książeczki zatytułowane „Modlitwa duchowa” lub inne, które uczą o doktrynie chrześcijańskiej, takie, jakie im się będą wydawały najlepsze, i będą się usilnie ćwiczyć w poznawaniu wszystkich racji naturalnych, poprzez które można przywieść dusze do wiary, szczególnie biorąc pod uwagę te, które przedstawia Katechizm.
Po czwarte, jeżeli chodzi o przepisy Zakonu dotyczące ubioru, pożywienia i innych rzeczy, które zalecają nasze Konstytucje, uzgodnią je z okolicznościami i miejscem, w którym się znajdą, biorąc pod uwagę przede wszystkim nawrócenie tamtejszych dusz.
Po piąte, Czcigodny Ojciec br. Antoni od Matki Bożej obejmie przełożeństwo i jemu będzie należne posłuszeństwo w tym, co się wydarzy, natomiast pozostali ojcowie i bracia będą mu posłuszni i będą mu podwładnymi. I ponieważ zaistnieje konieczność zwracania uwagi i nakazywania wielu innych rzeczy, których nie można poznać stąd, z tak daleka, deleguję moją władzę Czcigodnemu Ojcu br. Marianowi od św. Benedykta, który obecnie rezyduje w mieście Lizbona, aby w ramach tego, co podane, mógł dysponować, nakazywać i posyłać braci, jakbym ja sam był tam obecny. Na dowód czego daję podpis swoim imieniem i znaczę pieczęcią Prowincji.
Spisane w konwencie św. Aleksego w Valladolid, dnia chwalebnego św. Józefa, 19 marca 1582 roku.
Brat Hieronim Gracjan od Matki Bożej, Prowincjał
(tłumaczenie z j. hiszpańskiego: br. Michał Wąsik ocd, Kraków)