Wyjazd jedenastu karmelitańskich misjonarzy z Poznania (23 czerwca 1971 r) do Burundi, byłby niemożliwy bez wydatnej pomocy Przedsiębiorstwa Spedycji Międzynarodowej C. Hartwig w Gdyni. W roku wyjazdu misjonarzy wzrosło także znaczenie tej spółki dzięki decyzji Ministerstwo Handlu Zagranicznego, która uczyniła C. Hartwig Gdynia głównym spedytorem międzynarodowym w zakresie przewozów kontenerowych.
Jedną z największych trosk fundatora misji karmelitańskich była sprawa przesłania licznego bagażu przesiedleńczego do kraju przeznaczenia.
O. Leonard Kowalówka wyrażał tę troskę 3 marca 1971 w liście do ks. bp Józefa Martin oraz o. Michała Machejka: „Najważniejsza sprawa dla nas to sprawa przesyłki bagaży. Ponieważ wyjeżdżamy jako misjonarze na stałe, możemy zabrać wszystko, co chcemy, bez cła. Więc spodziewamy się zabrać dużo rzeczy. Zabieramy nie tylko rzeczy ściśle osobiste, ale także takie jak kołdry i koce itp. Ponieważ przewóz samolotem kosztowałby zbyt dużo, 4 $ od 1 kg, od nas do Burundi, nie możemy sobie na to pozwolić. Inna droga przez morze, naokoło Afryki, do Tanzanii, a potem pociągiem do jeziora Tanganiki i następnie do portu Bujumbura. Nie wiem jednak, czy znajdziemy kogoś pewnego w Tanzanii, kto by chciał się zająć dalszą wysyłką i przeadresowaniem bagaży do Burundi. Ta droga jest najtańsza, coś tysiąc złotych od metra w naszych polskich pieniądzach. Ale nie wiem, czy to się uda załatwić[1].
Z wielką troską zwracał się pod koniec marca 1971 do Przełożonych Księży Salwatorianów w Tanzanii: „ Naszą wielką troską jest wysyłka bagaży. Z Polski możemy wywieźć bez cła, co tylko pragniemy. Przesyłka samolotowa, ze względu na koszta, odpada. Radzą nam, byśmy wysłali wszystko do Tanzanii, do Portu Dar – es – Salam, a stamtąd koleją nad jezioro Tanganika i do portu Bujumbura. Bagaże w Tanzanii musiałyby zostać przeadresowane do Burundi, gdyż Hartwig u nas podejmie się wysyłki tylko do Tanzanii. Czcigodny Ojciec orientuje się dobrze w sytuacji i zna wiele możliwości, więc ośmielam się prosić, by nam posłużył swoją radą i pomocą. Nie wiem, czy lepiej dokonać wysyłki na własną rękę, czy raczej przez Hartwiga?[2]
Ostatecznie podjęto szczęśliwą decyzję by skorzystać z pomocy Polskich Linii Oceanicznych w Gdyni C. Hartwig.
Dzięki spółce C. Hartwig wykonano dnia 16 czerwca 1971 r. spedycję bagażu jedenastu naszych misjonarzy udających się do Burundi. Przesyłka nadana została z Poznania, przez Gdynię do Tanzanii (Dar es Salam) drogą morską, a stamtąd do Bużumbury koleją żelazną, drogą wodną przez jezioro Tanganika i drogą lądową do Mpinga. Zapakowano 15 skrzyń o wadze 3 400 kg jako rzeczy przesiedlenia. Za przyjęcie zlecenia zapłacono 613 521 zł. Zleceniodawcą spedycji był przełożony grupy misyjnej o. Józef Kowalówka (o. Leonard Kowalówka OCD).
Kilka miesięcy później 13 grudnia 1971 r. Przedsiębiorstwo Spedycji Międzynarodowej C. Hartwig przyjęło zlecenie do wysyłki, tą sama trasą, trzech skrzyń naszych misjonarzy (Józef Kowalówka, Szlósarczyk Jan i Szypowski Edward), jako rzeczy przesiedleńcze, o wadze 882 kg. Zleceniodawcą był już Woźnicki Tadeusz (o. Bogusław Woźnicki). Zapłacono za nie 3000 zł. Bagaże popłynęły statkiem Wł. Łokietek Polskich Linii Oceanicznych – Zakład Linii Afrykańskich w Gdańsku dnia 21 lutego 1972r. W dziale fakturowania i kontroli frachtów uiszczono należność 5 820, 60 zł.
W ciągu kilkudziesięciu lat (1971 – 1989) większość bagaży wielkogabarytowych wysyłano na misje do Burundi i Rwandy za pośrednictwem spółki spedycyjnej C. Hartwig z Poznania-Krakowa-Warszawy, do Gdyni a następnie do Tanzanii. Dzięki temu Spółka C. Hartwig oddała naszym karmelitańskim misjom nieocenione usługi, zwłaszcza w pierwszych dziesięcioleciach pracy misyjnej w Burundi a następnie w Rwandzie.
Oprac. o. Jan Ewangelista Krawczyk
[1] AKP OCD, AMBR 5/39, k. 23; AKP OCD, AMBR 5/16, k. 33 r;
[2] AKP OCD, AMBR 5/17, k. 40 r.