Po wojnie – O. Teofil Kapusta

grudzień 1994 r.

Misjonarze wspólnie chcą stworzyć ekipę, by pomagać w całej diecezji Ruhengeri, gdzie nie ma ani biskupa ani księży.

To prawda, że sytuacja u nas trudna, ale przecież jest nadzieja, bo ponad wszystkim Jest Pan. Powoli urządzamy nasz dom. Cztery pokoje domu rekolekcyjnego niemal stale są zajęte przez tych, którzy przychodzą się modlić. Stopniowo przygotujemy inne pokoje według naszych możliwości. Zaniedbałem kwiaty i krzewy, bo wziąłem się do ogrodu warzywnego. Cały już uporządkowałem i podzieliłem na grządki. Na połowie już jarzyny rosną. Od dawna mamy już rzodkiewkę, szczypiorek, pory. Teraz przyjdzie sałata, buraki, marchewka itd. Trzeba było to zrobić, bo na rynku marchewka droższa od mięsa.

Teraz jestem w Butare z o. Kamilem i o. Janem Malickim, bo o. Sylwan jest na północy kraju, w Gahunga. Tam misjonarze wspólnie chcą stworzyć ekipę, by pomagać w całej diecezji Ruhengeri, gdzie nie ma ani biskupa ani księży. Po Nowym Roku ma przyjechać o. Damian do Butare z Burundi. Szkoda, że nie mogę przyjechać do Polski, bo nas jest wciąż mało, ale wybieram się na wiosnę.