Kraków, 22. 04. 1998 r.
W naszej parafii w Musongati mamy 5 żołnierzy bardzo pobożnych, każdego dnia widzimy ich na Mszy św. Jeden z nich prowadzi grupę modlitewną z dziećmi, widzimy ich często jak odmawiają różaniec przed figurą Matki Bożej. W Musongati, daleko od Bujumbura, nie odczuwamy zagrożenia ani potrzeby, by nas ewakuowano.
Jezu, ufam Tobie !
W niedzielę Miłosierdzia Bożego, dn. 19. 04. 1998 r., odprawiłem Mszę św. w kaplicy na lotnisku w Brukseli, ponieważ byłem w drodze do Polski. Dziękowałem Bogu za szczęśliwy lot z Rwandy do Europy i polecałem Miłosierdziu Bożemu Rwandę i Burundi. Chciałbym po dwóch miesiącach wrócić do Burundi. Jeżeli jest mniej kapłanów w naszych parafiach gdzie pracujemy, to również rzadziej jest Msza św. w 14 kaplicach, które obsługujemy. Każdy wyjazd misjonarza na urlop odbija się na życiu parafii. Czas jednak na odpoczynek i leczenie jest konieczny. Obecna sytuacja w Burundi i Rwandzie wymaga wielkiej odporności psychicznej i głębokiej wiary. W czasie Wielkiego Postu o. Jan Kanty i ja (odwiedziliśmy więźniów w Rutana, odległej od Musongati o 45 km, gdzie l przebywa wielu ludzi z naszych parafii. Przez godzinę spowiadaliśmy więźniów, potem odprawiliśmy Mszę św. Więźniowie bardzo starannie przygotowali śpiewy i całą liturgię Mszy św. Dla nich to było wielkim wydarzeniem. Cieszyli się, że o nich pamiętamy. Siostry Karmelitanki Dzieciątka Jezus z Musongati, które uczestniczyły we Mszy św., ofiarowały im różańce i lekarstwa. Na każde święta Bożego Narodzenia i Wielkanocy siostry ofiarowują więźniom w Rutana i w Gitego żywność, odzież, mydło i lekarstwa.
Więźniowie są bardzo źle traktowani, często zapadają na choroby i wielu umiera. Rozmawiałem z więźniami, których znałem od dawna. W więzieniu nie ma prawdziwej kaplicy. Jest tylko małe pomieszczenie z paroma ławkami, gdzie więźniowie mogą się modlić. Posłaliśmy im duży i obraz Jezusa Miłosiernego, aby go umieścili w tej salce na modlitwę. W Rutana jest parafia i dwóch księży, ale mają wiele kaplic na terenie parafii, więc w więzieniu odprawiają Mszę św. raz w miesiącu.
Udając się do Polski przejeżdżałem przez Rwandę i zatrzymałem się u naszych współbraci w Butare. Rozmawialiśmy o naszej pracy, o naszych radościach i smutkach. Okazuje się, że w Rwandzie Kościół Katolicki jest w trudniejszej sytuacji niż w Burundi. Czytałem artykuł w gazecie przeciw Kościołowi i biskupom. Piszą, że Kościół jest współodpowiedzialny za masakry z 1994 roku, że powinien zapłacić odszkodowanie za straty. Ostatnio wydano wyrok śmierci na dwóch kapłanów w Rwandzie. W Burundi natomiast rząd stara się o dobre stosunki z hierarchią kościelną. Misjonarze są szanowani. W naszej parafii w Musongati mamy 5 żołnierzy bardzo pobożnych, każdego dnia widzimy ich na Mszy św. Jeden z nich prowadzi grupę modlitewną z dziećmi, widzimy ich często jak odmawiają różaniec przed figurą Matki Bożej. W Musongati, daleko od Bujumbura, nie odczuwamy zagrożenia ani potrzeby, by nas ewakuowano.
W naszym rejonie panuje względny spokój. W Wielkim Poście mieliśmy wiele pracy, bo chcieliśmy przez rekolekcje przygotować wiernych we wszystkich czterech parafiach i licznych wioskach do świąt Wielkanocnych. Wdzięczni jesteśmy o. Bartłomiejowi z Butare, że zechciał przyjechać z Rwandy do Burundi, by nam pomóc w pracy. Ojcowie Biali z sąsiedniej parafii KIHARO prosili nas o pomoc, więc o. Jan Kanty i ja, przez cały tydzień głosiliśmy rekolekcje w wiosce MUHWAZI należącej do parafii KININYA, gdzie od wielu lat nie ma kapłana, a parafia jest powierzona trosce sióstr zakonnych. Wierni z MUHWAZI dziękowali nam bardzo za naszą posługę. W każdy dzień spowiadaliśmy przez 8-10 godzin. W niedzielę ochrzciliśmy 30 małych dzieci.
W Wielką Sobotę we wszystkich parafiach w Burundi odbyły się chrzty dorosłych katechumenów. W tym roku w Musongati o. Jan Kanty i o. Bartłomiej Kurzyniec ochrzcili około 140 katechumenów: w parafii GAKOME – 90 osób, w parafii KIGUHU – 120, w parafii GHANGA – 160 osób. Parafia w Mpinga otrzymała kapłana z Ugandy, więc tam nie pracujemy.
Od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Niedzieli przebywałem w parafii GAKOME, prowadzonej przez Siostry Karmelitanki Dzieciątka Jezus. Ceremonie Wielkiej Soboty i chrztu św. trwały 3 godziny. Kościół był wypełniony, więc musiałem bardzo głośno odmawiać modlitwy, śpiewać, głosić kazanie, tak iż w końcu ochrypłem. Ostatnie słowa: Idźcie ofiara skończona, Alleluja, Alleluja, ledwo zaśpiewałem. W samo święto Wielkanocy z wysiłkiem odmówiłem modlitwy; nie mogłem już śpiewać na Mszy św.
Przy pożegnaniu w Burundi i Rwandzie, Bracia prosili mnie, bym serdecznie pozdrowił w ich imieniu wszystkich Przyjaciół Misji i Rodziny misjonarzy. Przywiozłem kilka listów do Rodzin od misjonarzy. Chrystus Zmartwychwstały jest naszą nadzieją i życiem, dlatego mimo trudności nasi misjonarze z ufnością w pomoc Bożą prowadzą dalej wielkie dzieło ewangelizacji i proszą o Waszą pomoc modlitewną. Szczęść Boże! Alleluja!
o. Eliasz Trybała OCD