Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha (J 3, 5-8).
Duch wieje tam, gdzie chce… a szum jego usłyszeliśmy.
W jednej wiosce pigmejskiej, którą budowaliśmy przed dwoma laty, zdarzyło się coś co przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Pamiętam pierwszą wizytę.
Do kilkudziesięciu chatek z liści przyszedł z nami proboszcz parafii Muramvya. To olbrzmia parafia z około 60 tysiącami wiernych. Parafia królewska, bo w sąsiedztwie znajdują się resztki dworu królewskiego. Proboszcz przyszedł z nami w sandałkach, zwróciło to moją uwagę. Chodził z nami po błocie, ślizgając się po górzystych ścieżkach. Część z Pigmejów z tej wioski była już ochrzczona. Bo to region najbardziej katolicki w kraju. Niektórzy nawet proboszcza rozpoznali, czyli byli kiedyś w kościele. Proboszcz, pokazując nam teren, gdzie prosił nas o interwencję, sam zapoznawał się z zakątkami parafii, których jeszcze nie znał.