Burundi-Rwanda-Kongo Trudne sąsiedztwo

Nie sposób zrozumieć sytuacji poszczególnych krajów w regionie Wielkich Jezior, w oderwaniu od siebie. Wojny i napięcia mają tu charakter regionalny. Nie zrozumie się wojny w Rwandzie w oderwaniu od sytuacji w Burundi. Nie zrozumie się destabilizacji Wschodniego Kongo w oderwaniu od sytuacji małych sąsiadów jak Rwanda i Burundi. Jednak, by nie zaczynać opisu sytuacji od Adama i Ewy, w tym kontekście rozpocznę od konsekwencji ludobójstwa w Rwandzie rozlanych na region.

Niekończąca się wojna we Wschodnim Kongo
Po zakończeniu ludobójstwa w Rwandzie i objęciu władzy przez partyzanckie siły pod dowództwem Paul’a Kagame, w lipcu 1994 roku, miliony ludzi ze strachu przed zmianą władzy, opuściło Rwandę.
Uciekali wszędzie, rozpierzchli się po całym regionie, ale zasadniczo zostali na terenie sąsiedzkiego wschodniego Kongo. W tłumie uchodźczym byli oczywiście ludzie z władz poprzedniego reżimu, jak i
bojówkarze z grup Interahamwe, odpowiedzialni za mordy w kraju.
Druga połowa lat 90-tych to, tzw. I i II wojna kongijska, gdzie siły wojskowe nowego reżimu Rwandy jak i wojska sojuszniczej Ugandy, weszły na terytorium sąsiedniego państwa Kongo, by uczestniczyć czynnie w zamachu stanu i zmianie tamtejszego prezydenta. Temu towarzyszyły liczne masakry ludności cywilnej we wschodnim Kongo. Masakry nie rozróżniały rwandyjczyków czynnie zaangażowanych w poprzedniej wojnie w Rwandzie, od zwykłych rwandyjskich uchodźców. Ginęli też masowo rdzenni mieszkańcy tych terenów.
Na tle kolejnych przewrotów i zmian władzy w stolicy Kongo na coraz bardziej pro-rwandyjskie, wschodnie Kongo dąży do coraz większej separacji od kraju. Rubieża wschodnie olbrzymiego państwa, coraz bardziej pogrążają się w chaosie niezliczonych grup partyzanckich, których łączy jedno – gorączka złota, w tym wypadku, minerałów, których szuka cały świat. Na chaosie we wschodnim Kongo zyskują coraz bardziej Uganda i Rwanda, podpalając region coraz skuteczniej, by wywozić minerały w świat, jednocześnie legitymizując je jako produkty własne i oficjalnie uznawana za czyste.
Podczas kolejnych dwóch dekad, powstają kolejne bojówki, kolejne odsłony ciągle tego samego konfliktu. Ostatnią odsłoną prawie 30-letniego konfliktu jest powstała 23 marca 2012 roku, grupa bojowa M23, wpierana bardziej lub mniej oficjalnie przez Rwandę.
Otwarty rwandyjski atak na Kongo
Styczeń 2025 roku. Regularne wojska Rwandy w ilości kilku tysięcy żołnierzy wchodzą na terytorium Kongo, by wzmocnić zmasowaną ofensywę na strategiczne milionowe miasto Goma, nazywane afrykańską Grenlandią, ze względu na bogactwo złóż. Od stycznia 2025 roku, prowincja Północnego Kivu wraz z jej stolicą Goma przechodzi pod kontrolę partyzantów M23, który poszerza swe panowanie w sojuszu z innym głównym graczem rebelii, z AFC (Aliance Fleuve Congo). Kontrolują oni przejścia graniczne między Kongo Rwandą i Ugandą w okolicach pasma wulkanicznego Wirunga.
W lutym 2025 roku następuje zmasowana ofensywa otaczająca jezioro Kivu. Na drodze do wzięcia kolejnego miasta staje armia burundyjska walcząca po stronie rządu kongijskiego. Rwandyjskie siły zdobywają kolejne terytoria. Ofensywa kończy się przejęciem kolejnego milionowego miasta. Tym razem, wzięte bez obrony miasto Bukavu, zamyka klamrą dostęp do strategicznego i bogatego w złoża gazu, jeziora Kivu. Tym samym, całe jezioro Kivu zostaje odcięte od Republiki Demokratycznej Kongo i jest pod kontrolą ruchu separatystycznego w ścisłej współpracy z Rwandą. Od kilku miesięcy, przejścia graniczne między Kongo a Rwandą są pod kontrolą władz partyzanckich, które wbijają już własne pieczątki przejazdowe, gdzie tworzy się alternatywna do stolicy, administracja i sieć bankowa.
Partyzantom zostaje 120 km drogi do kolejnego miasta strategicznego Uvira, tym razem nad jeziorem Tanganika. Droga ta idzie równolegle wzdłuż granicy z Burundi oddzielonej od Kongo rzeką Rusizi. Na drodze do szybkiego pochodu ponownie staje armia burundyjska. Rwanda z Burundi regularnie zderzają się w konflikcie militarnym na terenie Kongo. Jednak pod wpływem nacisków międzynarodowych, dalsza ofensywa w kierunku kolejnego strategicznego jeziora, Tanganika, chwilowo wyhamowuje. Mnożą się inicjatywy rozmów pokojowych i straszenie narzuceniem sankcji ekonomicznych na Rwandę, pupilka zachodniego świata w tej części Afryki. Dłużej już nie można było ukrywać rwandyjskiej roli w konflikcie w Kongo. Teoria o wewnętrznym konflikcie etnicznym nie wytrzymała próby przed ewidentnymi dowodami na obecność armii rwandyjskiej na terytorium innego kraju.

Burundi odcięte od strategicznego sojusznika
Rwanda, próbując bronić się przed opinią międzynarodową, powtarza jak mantrę argument ze ścigania ludobójców z 1994 roku, ukrywających się jeszcze we wschodnim Kongo. Wyprowadza argument o zagrożeniu bezpieczeństwa Rwandy, mówiąc o strategii obrony własnych granic trzymając własne siły zbrojne na terenie sąsiada, potencjalnego zagrożenia dla integralności Rwandy. Obrona granic od zewnątrz, to strategia przedstawiana w rozmowach pokojowych. O grabieniu i szmuglowaniu minerałów, cisza.
Upadają rozmowy polityczne między Rwandą a Kongo prowadzone przez Angolę. W Nairobi zaś upadają rozmowy między grupami zbrojnymi zaangażowanymi w konflikt. Inicjatywę przejmują Katar i USA. Jesienią tego roku, po kilku miesiącach negocjacji, zapowiedziany jest przez prezydenta Stanów Zjednoczonych koniec konfliktu. Pod koniec listopada do Rwandy przylatuje osobiście emir Kataru, którego kraj zainwestosował miliardy dolarów między innymi – w budowę hub’u lotniczego w Rwandzie, w wykupienie narodowego przewoźnika lotniczego Rwandy, jak i w liczne biznesy związane z wydobywaniem minerałów w Kongo. Po znaczącej wizycie w Rwandzie, emir udaje się do Kongo. Kongijczycy pokładają dużo nadziei w negocjacje na poziomie takich mocarstw jak Katar czy USA.
4 grudnia 2025 roku dochodzi do uroczystego podpisania pokojowego traktatu między Kongo a Rwandą w Waszyngtonie, w obecności przedstawicieli 7 krajów regionu Wielkich Jezior. Tymczasem, kilka dni później rusza kolejne ofensywa i błyskawiczne przejęcie przez partyzantów M23 strategicznego kongijskiego miasta Uvira, nad jeziorem Tanganika, na granicy z Burundi, oddalonego 25 km od stolicy ekonomicznej Burundi, Bujumbury. Burundi od dwóch lat ma zamknięte granice z Rwandą w obawie przed infiltracją, od tygodnia zaś została odcięta od granic z sojuszniczym Kongo.
Cały teren przygraniczny wzdłuż granicznej rzeki Rusizi, kontrolowany jest już przez partyzantów rozbijających w puch broniącą interesów Kongo, armię burundyjską.
Po błyskawicznym przejęciu miasta Uvira, gdzie mieściły się władze lokalne Prowincji Kivu Południowe, M23 idą dalej na południe, zdobywając kolejne terytoria wzdłuż jeziora Tanganika. Przejście graniczne między Republiką Demokratyczną Konga a Burundi kontrolowane jest już przez ruch partyzancki. Stacjonują oni na odległość 20 km od jedynego lotniska w Burundi.
Prosimy o modlitwę o pokój w regionie Wielkich Jezior i pojednanie między krajami o trudnym sąsiedztwie wymieszanym z interesami globalnych graczy.

Misjonarz z Burundi