Pascha Jezusa się nie kończy – O. Bartłomiej Kurzyniec

Wulkany – Gahunga, 19 czerwiec 2003 r.

Coś tu chłopie dzisiaj jadł, coś pił? Domyślam się co będziesz miał na kolację jak do chałupy dojedziesz już po zachodzie słońca. Czeka na ciebie żona z dziećmi i z miską fasoli z kukurydzą ugotowaną. Bez soli, bo na to często ci brak i nie zawsze stać.

Czytaj dalej…

Deszcz to więcej niż pieniądze – O. Bartłomiej Kurzyniec

Niedziela Misyjna – 20 października 2002 r.

Gdy padają te ulewne deszcze to ma się wrażenie, jakby pieniądze z worka się sypały. To więcej niż pieniądze. Gdyby Bóg z niebios poskąpił deszczu na nic by się grosz przydał na ziemi. Deszcz to więcej niż pieniądze, ten zwykły deszcz. Nie tylko w Afryce, ale na całym świecie deszcz jest błogosławieństwem Boga i Jego dobrodziejstwem.

Czytaj dalej…

Słońce uśmiecha się całą gębą – O. Bartłomiej Kurzyniec

6 maj 2002 r.

U nas też tak jak w maju. Wszędzie zielono, jasno i ciepło. Słońce uśmiecha się całą gębą. Kwitną żółte kwiaty zwiastuny pory suchej. Będą one kwitły aż do Bożego Ciała, aż dla dzieci do sypania. Błękitne niebo z bałwanami chmur i woda jeziora Tanganika zapowiadają upalne bezdeszczowe lato. W tych tygodniach będzie nas żegnał deszcz. Powędrują za ocean Indyjski, by powrócić ze wschodnim wiatrem pory deszczowej w październiku.

Czytaj dalej…

Kto nie widzi rankiem słońca, temu smutny dzień do końca – O. Bartłomiej Kurzyniec

Rwanda – Gahunga, 2 luty 2002 r.

Tu na ziemi dzień nie może trwać bez końca i noc też ma swój koniec. Wschód i zachód słońca to są dwa filary codziennego życia, pod którymi staram się modlić. Gdyby nie było tych filarów Boskiej Opatrzności, życie popadłoby w ruinę. Dzięki dniowi mogę się ruszać i pracować. Dzięki nocy mogę się modlić i odpoczywać. A w ogóle to, co jest najważniejsze, to mogę żyć.

Czytaj dalej…

Na misje zabierz serce i ewangelię – O. Bartłomiej Kurzyniec

Poznań, 14 październik 2001 r.

Na misję pojechałem zaraz po święceniach w 1976 r., do Burundi, zabrałem wtedy z sobą dwie rzeczy. Jedna znajdowała się w ciężkiej walizce – to Ewangelia, druga zaś jechała we mnie, to serce. Do dziś przypominam moim współbraciom, którzy wybierają się do Afryki: na misje zabierz serce i Ewangelie.

Czytaj dalej…

Wyciągam szyję jak żyrafa spoza równika – O. Bartłomiej Kurzyniec

2 luty 2000r.

Wychylam się z drugiej strony świata, wyciągam szyję jak żyrafa spoza równika, by każdego z Was zobaczyć słoneczka i pozdrowić Imieniem Jezusa i Maryi.

Drodzy Przyjaciele Misji, Bracia i Siostry z Patronatu Misyjnego, Dziewczęta i Chłopcy, Kochane Dzieci! Światło na oświecenie Pogan i na chwałę Ludu Twego, Izraela (starzec Symeon)

Czytaj dalej…

Słońce wstało i o dziwo, nie zagniewało się – O. Bartłomiej Kurzyniec

Rwanda-Gahunga, 29 czerwiec 1998 r.

Pisać o śmierci Kościoła w Rwandzie, to tak jakby przyjechać do Rwandy w nocy i twierdzić, że w tym kraju słońca nie ma, bo jest ciemno. Trzeba poczekać do rana, byś przeżył wschód słońca dający życie po ciemnościach nocy.

Czytaj dalej…

Uroda człowieka jest w jego sercu – O. Bartłomiej Kurzyniec

Rwanda – Butare, 3 lipca 1996 r.

Ubgidza uri ku mutima. Uroda człowieka jest w jego sercu – mówi afrykańskie przysłowie. I ból i cierpienie człowieka też jest w jego sercu. I po to przyjechałem do Rwanda aby swoje serce leczyć u Jezusa, u Maryi. I umocniony bym leczył powojenne rany serc moich Sióstr i Braci balsamem miłości. Pomagajcie mi w tym. Nie zdrowi, ale chorzy potrzebują lekarza.

Czytaj dalej…