MISJONARZE MOCĄ DUCHA…

Tegoroczny kiermasz Misyjny już się zakończył. Minęło parę dni. A ja ciągle myślę o tym ile dobra doświadczyłam w tym czasie…

Był to trzeci kiermasz, w którym mogłam i chciałam uczestniczyć. Z pewnością zapamiętam najbardziej, bo duże wrażenie zrobiło na mnie, poznanie brata Ryszarda Żaka OCD. Choć wiedziałam, że obok ojców zakonnych są też i bracia, to spotkanie br. Ryszarda dało mi wiele do myślenia nad tym pięknym, choć mam wrażenie niedocenianym powołaniem.

W książce „Żniwo wielkie” znalazłam piękne słowa. Ojciec Eugeniusz Morawski powiedział kiedyś, że jeśli w zakonie zabraknie braci zakonnych, wtedy nie będzie to już Zakon Braci Bosych Matki Bożej z Góry Karmel, ale stowarzyszenie kapłańskie żyjące ślubami zakonnymi. Zakon ma być braterski, bo przecież jesteśmy braćmi Najświętszej Maryi Panny.

Temat powołania przewinął się też w osobie młodego, 16-letniego chłopaka, który podczas rozmowy na kiermaszu dał wspaniałe świadectwo swojej miłości do Maryi. W domu nie może otwarcie cieszyć się z faktu należenia do Szkaplerza Św. Musi chować Szatę Maryi i zamieniać na medalik by nie wzbudzać niechęci domowników. Mimo wszystko kilkukrotnie przychodził na „Górę Karmel „ w Czernej. Pragnął porozmawiać z kimś kto mógłby mu coś więcej powiedzieć o Maryi, jakby wyczuwając fakt swojego powołania (być może) do zakonu Karmelitów Bosych. Po rozmowie z chłopcem czuje się duże prawdopodobieństwo tego, że kiedyś będzie w Zakonie.

Innym doświadczonym dobrem stały się rozmowy z osobami przychodzącymi do stoiska w celu złożenia ofiary na misje. Duże zainteresowanie budziła książka br. Marcelego Szlósarczyka i br. Ryszarda Żaka „Żniwo wielkie”. Wielu podchodziło do br. Ryszarda i prosiło o dedykację w nabytej książce oraz zadawało pytania. Mimo dużego słońca i wysokiej temperatury br. Ryszard cierpliwie i z wielką pokorą, miłością do drugiego człowieka rozmawiał i dzielił się misyjnym doświadczeniem oraz swoimi przeżyciami. Jest dla mnie to godna naśladowania postawa.

Drugą najchętniej nabywaną na kiermaszu książką był „Dar mojej Matki”, którą w niedzielę również można było podpisać u autora jakim jest o. Jan Ewangelista Krawczyk OCD. Każdy kto pragnął zagłębić się w temat Szaty Maryi nabywał książeczkę. Wszystkim bym ją poleciła, bo pobudza do pracy nad sobą, poznania Maryi, ukazuje piękno noszenia Szkaplerza św. oraz przypomina o pięknej Miłości Matki Bożej do każdego człowieka.

Tegoroczny kiermasz był inny niż poprzedni, choćby pod względem różności  osób z ekipy animatorów misyjnych i pod kierunkiem, odpowiedzialnej s. Ananiaszy. Jednak kiedy animatorzy misyjni mają cel służenia dla misji, tworzy się sympatyczna więź , każdy daje z siebie wszystko . Choć byliśmy sobie nieznani, wspólne działanie zbliżyło nas. Dało się tą współpracę zauważyć, gdy w niedzielę po południu zaczął padać deszcz i nagle trzeba było składać cały kiermasz. Wszyscy zdali egzamin z umiejętności współpracy z innymi dla dobra misji.

Podczas kiermaszu pomagali nam bracia klerycy z Afryki Omer Nishimirimana i br. Jan Chrzciciel Mutabaruka (którzy już mówią po polsku). Wiele osób chciało zrobić sobie z nimi pamiątkową fotkę, rozmawiało. A bracia ochotnie wchodzili w tłum, roznosili w koszyku krówki i ulotki pomagając zbierać ofiary na misje. Będą oni studiować teologię od października w Krakowie przez 4 lata.

Z pewnością należą się gorące podziękowania wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do pomocy misjom. A było bardzo dużo takich osób. Jedni przygotowywali rzeczy na kiermasz, inni modlili się a jeszcze inni wspierali ofiarą. Niech Pan Bóg wynagrodzi każdej osobie. Kiedyś dowiemy się ile dobra uczyniliśmy i jaki wpływ mieliśmy na pociągnięcie innych do wiary w Pana Boga, poprzez modlitwę i ofiarność działania.

Renata Luszowiecka