Wrzesień 2002 r.
Nasz region Butare nawiedzony został epidemią zapalenia opon mózgowych, dlatego musieliśmy się wszyscy poddać obowiązkowym szczepieniom. Trzy razy jeździliśmy na umówione miejsca, aby się zaszczepić, ale albo zabrakło już szczepionki albo pielęgniarki zawiodły itp., jednak za czwartym razem po kilkugodzinnym czekaniu zostaliśmy zaszczepieni.
Na wstępie pragnę Wam wszystkim podziękować za współpracę w naszym dziele ewangelizacji i za wszystkie ofiary, jakimi też umacniacie naszą posługę na afrykańskiej ziemi. Szczególnie w czasie wakacji w Polsce miałem możność doświadczyć Waszej ogromnej wrażliwości, otwartości i tyleż zrozumienia dla problemów misyjnych w Rwandzie i Burundi. Pozostaję Wam ogromnie wdzięczny polecając Was Bogu.
Z początkiem lipca powróciłem na misje do Rwandy poprzez Kenię, gdzie miałem okazję uczestniczyć w Profesji Wieczystej naszych dwóch pierwszych karmelitów z Kenii. Jeszcze raz potwierdziło się bogactwo afrykańskiej tradycji wplecionej w liturgię Kościoła, które oddało w sposób żywy i oryginalny całą uroczystość zaślubin z Bogiem. Najbardziej utkwiło mi w pamięci dwóch naszych kleryków przebranych za wojowników z dzidami i tarczami z plemienia Masajów, którzy strzegli Pismo św. podczas liturgii.
W Rwandzie panuje spokój, sytuacja w kraju się unormowała, choć jeszcze bardzo daleko do zagojenia powojennych ran i w miarę normalnego życia politycznego czy społecznego. Wiele sytuacji podszytych jest lękiem i strachem. Obecnie ludność przygotowuje się do osądzenia tych, co siedzą w więzieniach, a ponieważ odbywać się to będzie w konfrontacji z mieszkańcami i miejscami, gdzie odbywały się ewentualne masakry, wywołuje to ogólną niepewność i spore zamieszanie. Od końca maja do pierwszych dni września nie mieliśmy deszczu, co też stawia pod znakiem zapytania sianie fasoli, kukurydzy i manioku. Ziemia jest spalona i popękana, a roślinność wydobywa z siebie ostatnie zapasy wody, aby dotrwać do upragnionego deszczu. Nasz region Butare nawiedzony został epidemią zapalenia opon mózgowych, dlatego musieliśmy się wszyscy poddać obowiązkowym szczepieniom. Trzy razy jeździliśmy na umówione miejsca, aby się zaszczepić, ale albo zabrakło już szczepionki albo pielęgniarki zawiodły itp., jednak za czwartym razem po kilkugodzinnym czekaniu zostaliśmy zaszczepieni.
Okres wakacji to też czas prowadzenia i przyjmowania rekolektantów do naszego domu rekolekcyjnego. W każdym miesiącu mieliśmy kilka rekolekcji, w których przeważnie uczestniczyły siostry zakonne. Również kontynuujemy to duszpasterstwo w pozostałych miesiącach, ale przychodzi znacznie mniej osób. Staramy się też promować takie spotkania z Bogiem, umożliwiając też ludności bardziej uboższej uczestnictwo w rekolekcjach poprzez redukcję kosztów i dotacje do ich pobytu w domu rekolekcyjnym.
Nie mając bezpośredniego kontaktu z najbiedniejszą ludnością Ruandy staramy się zatrudniać od czasu do czasu kobiety szukające finansowego wsparcia dla swych dzieci. Są to proste prace w ogrodzie, sprzątanie i porządkowanie terenu. Płace są bardzo niskie, a ceny z każdym miesiącem rosną jak na drożdżach. Dniówka robotnika sezonowego wynosi niespełna jeden dolar USA, a za wizę na rok lub dwa państwo ruandyjskie każe już sobie płacić 400 $.
W lipcu przeprowadziliśmy sesję powołaniową dla naszych kandydatów. Było ich siedmiu. Niestety ich poziom wykształcenia jak i wewnętrzne rany powojenne nie zawsze pozwalają im na realizację powołania w Karmelu. Mamy jednak nadzieję, że znajdzie się kilku odważnych i zdecydowanych, aby podjąć wezwanie Boże do Karmelu.
Życie toczy się swoim utartym, wolnym rytmem i może przez to lepiej można kontemplować Najwyższego, a zwłaszcza, kiedy już natura każe odpocząć po całodziennej pracy, a noc pozwala jeszcze pełniej spotkać się w ciszy pod rozgwieżdżonym niebem z Panem i Stwórcą.
Zanurzam Was, Kochani, w tym oceanie Miłosierdzia, które nieustannie nas ogarnia tu na misjach. Niech Bóg Wszechmogący Was chroni i udziela hojnie swego błogosławieństwa w imię Jezusa i Maryi.
Rwanda, Butare, Narodzenie Matki Bożej A.D. 2002.
o. Jan Malicki