O miłości Ojczyzny – na 100 lecie odzyskania niepodległości Polski….

O MIŁOŚCI OJCZYZNY 

Jakże aktualnie brzmią  w dniu świętowania 100 lecia niepodległości Polski, słowa skierowane w roku 1922, przez ks. Arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, do katolików i całego narodu Polskiego o miłości Ojczyzny! Ileż w nich znajdziemy odniesień do obecnej chwili w jakiej znajduje się nasz naród! Jakże  niemal wszystko jest aktualne, a każdy kto szuka prawdy i dobra Ojczyzny znajdzie w tych słowach mądrość i słuszny kierunek: 

„….Wielkie i trudne było dzieło odzyskania niepodległości Ojczyzny po latach rozbiorów, ale najtrudniejsze dzieło pozostało do wykonania; dzieło budowy na odzyskanych fundamentach, Polski suwerennej, praworządnej i wolnej pod każdym względem! Zadanie to nie jest łatwe. Spełnić je mogą jedynie ludzie, mający duszę pełną miłości ojczyzny. Mamy sporo mężczyzn, niewiast, młodzieży obojga płci którzy przez czyny swe ofiarne w całej pełni zasługują na zaszczytne miano patriotów, czyli prawdziwych miłośników ojczyzny. Obok tych istnieją jednak tacy, których patriotyzm jest płytki, niski, zwyczajna miedź brząkająca frazesami w święta pamiątek narodowych, a nierzadko ku chwale i korzyści własnej. Patrioci to dla siebie, a nie dla ojczyzny. Wielu z tych krzykliwych patriotników próbuje nawet zeświedczyć miłość ojczyzny, wyzuć ją z treści religijnej, zastąpić godło praojców: „Bóg i Ojczyzna” hasłem: „Honor i Ojczyzna”, jak gdyby honor ludzki, nie oparty o honor Boga, mógł ostać się na dłuższą metę. Są także nieliczni, którzy, przejąwszy się ideą wybujałego nacjonalizmu, powtarzają samolubną formułę, ukutą zagranicą: „Czy ojczyzna ma słuszność, czy nie ma słuszności, w każdym przypadku jest ona moją ojczyzną i będę jej bronił środkami choćby najbardziej sprzecznymi z moralną zasadą religijną”. Najliczniejsi zaś są ci, co z winy, a może i bez winy własnej, nie dość są uświadomieni, jak wielkim dobrem jest ojczyzna i własne państwo, stąd nie dość czują się zespoleni z całością narodu, nie dość dbają o rozwój jego życia zbiorowego, żyją tylko, albo prawie tylko, dla siebie, dla swojej rodziny. Masa to, rzec wolno, bierna jeszcze w życiu narodowym i państwowym, ciało tylko z ciała ojczyzny, a nie duch z jej ducha. Nie wolno wreszcie pominąć milczeniem tej rzeszy, o której wieszcz powiedział, że ma ,duszę żydowską i cygańską’. Wyznaje ona zasadę, że tam ojczyzna, gdzie jest dobrze, a nawet przez przywódców swoich zwalcza miłość ku wszelkiej pojedynczej ojczyźnie jako szkodliwą dla ludzkości, bo wywołującą niebezpieczeństwo coraz nowych zaburzeń wojennych. Miłość swojego narodu, głoszą zwolennicy tego światopoglądu, niechaj zamieni, przekształci się w równą miłość ku wszystkim narodom! Precz z ojczyzną pojedynczą! Niech żyje jedna, wielka, międzynarodowa ojczyzna!. Gdy mnóstwo ludzi u nas nie kocha ojczyzny, gdy wielu kocha ją mało i źle, gdy między nami są nawet tacy, którzy chcieliby ,zamalować wszystkie ludy i ojczyzny jedną barwa międzynarodową’, mamy prawo i obowiązek rozważyć, te ważne w życiu każdej jednostki i narodu pytania:
„Co to jest ojczyzna, dlaczego ojczyznę mamy miłować, na czym polega istota patriotyzmu, czyli jak tę miłość mamy objawiać na zewnątrz, jak pogodzić miłość swej własnej ojczyzny z miłością ku innym narodom i całej ludzkości”

Co to jest ojczyzna?
Ojczyzna jest to ziemia, którą zamieszkujemy, nasiąkła potem i krwią wszystkich dawnych pokoleń aż do pierwszych jej mieszkańców. Ta ziemia jest „wspólną matką” Polaków, a wszyscy żyjący na niej stają się między sobą braćmi.
Ojczyzna to wspólny język dla tych, którzy zamieszkują wspólną ziemię. Wspólna mowa sprawia, że mieszkańcy żyją nie tylko obok siebie, ale także razem z sobą, tworzą wspólnotę i dzielą się zdobyczami swej kultury materialnej i duchowej. Mowa, jest „krwią duchową”, która utrzymuje zdrowie, jedność i siłę narodu.
Ojczyzna – przynajmniej jej najgłębsza warstwa, to wspólna religia narodu. Religia, podobnie jak język, wiąże ludzi w jedną rodzinę, jest dla niej najczystszym źródłem zasad moralnych, światłem na drodze dziejów narodu, oparciem w niebezpieczeństwach i siłą w walce o niepodległość i bezpieczeństwo rodziny i całego narodu.
Ojczyzna to przede wszystkim sam lud, zrodzony z krwi tych samych ojców, dziadów, pradziadów, zamieszkujący wspólną ziemię, mówiący, modlący się jednym i tym samym językiem odziedziczonym po wspólnych przodkach.
Wszystkie te czynniki same przez się nie stanowią jeszcze ojczyzny. Wiadomo, że niekiedy dwa ludy mówią jednym językiem, a nienawidzą się nawzajem i mają odrębne ojczyzny . Gdzie indziej znowu kilka ludów zamieszkuje tę samą ziemię, mówi odmiennymi językami, a uważa państwo na niej powstałe za wspólną swoją ojczyznę . Ziemia, język, lud, wszystko to razem wzięte tworzy ciało ojczyzny. Ciału temu potrzeba wspólnej duszy.
Taką duszą, jest poczucie i świadome ukochanie przez mieszkańców wspólnej przeszłości i płynąca z tego umiłowania wspólnych dziejów dążność do utrzymania wspólnej dziejowej teraźniejszości i wspólnej dziejowej przyszłości.
Ojczyzna tym samym jest przymierzem, bractwem i wspólnotą dusz tych obywateli, którzy byli, są i po nas przyjdą. Braterstwem lub bractwem świętym którego celem jest strzec, rozwijać i bronić wspólnej ziemi, języka, religii, kultury i organizmu państwa przed agresją zbrojną, polityczną, gospodarczą czy ekonomiczną.
Odbiciem tej duszy narodu, są utwory rodzimej poezji, sztuki, a nade wszystko wielkie zbiorowe czyny podejmowane dla utrzymania wolności lub dla odzyskania własnej utraconej państwowości.

Nietrudno teraz powiedzieć, kto zasługuje na miano patrioty, miłośnika ojczyzny. Patriotą prawdziwym jest człowiek, którego dusza świadomie i dobrowolnie, współtworzy żywą cząstkę wspólnej duszy narodu, który tą swoją duszą kocha ziemię rodzinną, język, religię, współziomków, który czuje się związany z przeszłością i teraźniejszością swojego narodu nierozerwalnym ślubem, który bierze żywy udział w pracach nad utrwaleniem, rozwinięciem i przekazaniem przyszłym pokoleniom tego, co ojcowie w ciągu wieków swoim wysiłkiem duchowym i orężnym zdobyli, zbudowali i zostawili w spadku.
Obowiązek miłowania ojczyzny.
Czy miłość ojczyzny to sprawa dowolna? Czy też jest to obowiązek i powinność?
Bocian wraca co roku do ziemi, która go wykarmiła, do tego samego gniazda, gdzie wychował swoje pisklęta. Pszczoła trzyma się swojego ula, jak długo wystarcza dla niej miejsca. Mrówka, dziesięć razy wyrzucona ze swojego kopca, ze zdwojoną szybkością na nowo ku niemu się kieruje. Koń przywiązuje się do swej stajni. Pies strzeże swej budy i nie odstępuje jej drugiemu, choćby w jej obronie przyszło mu odnieść rany. Gniazdo, ul, mrowisko, stajnia, to jakby ojczyzna wymienionych zwierząt i ptaków. Co wiąże bociana, pszczołę, mrówkę, psa z jego domostwem? Instynkt! W przypadku człowieka taką siłą może być tylko miłość!
Naturalny instynkt człowieka i co ważniejsze jego rozum ukazują mu ojczyznę jako dobro największe po Bogu na ziemi. Stąd płynie siła miłości skłaniająca serce do objęcia ojczyzny uczuciem świadomym, dobrowolnym, rozumnym czyli miłością najprawdziwszą. Miłość ojczyzny nie jest radą lub zaleceniem zostawionym dobrej woli jednostki, ale ścisłym obowiązkiem naturalnym człowieka. U chrześcijanina ta miłość jest nadprzyrodzoną powinnością religijną, opartą na nauce objawionej, na prawie Chrystusowym. Ta powinność religijna wypływa z nakazu Bożego czczenia, miłowania rodziców, a ostatecznie wyrasta z wielkiego, powszechnego przykazania miłości bliźniego, które domaga się, abyśmy kochali wszystkich ludzi bez wyjątku, ale szczególną miłość okazywali najbliższym bliźnim, którym najwięcej zawdzięczamy dobra materialnego, duchowego, moralnego, a takimi są rodzice i ojczyzna.
Święty Tomasz z Akwinu naucza, że człowiek, ma trzech głównych wierzycieli, których jest dłużnikiem: Bóg, rodzice i ojczyzna! Bez Boga bylibyśmy niczym, bez rodziców i bez naszej ojczyzny nie bylibyśmy tym, czym jesteśmy, nie mielibyśmy wartości, piękna duchowego i moralnego, jakie nabyliśmy i posiadamy. Człowiek po Bogu najwięcej winien jest rodzicom i ojczyźnie. Panu Bogu spłacamy dług przez oddawanie Mu czci religijnej, wypowiadającej się w aktach wiary, nadziei, miłości i posłuszeństwa. Rodzicom zaś i ojczyźnie oddajemy dług należny okazywaniem im jako zastępcom Stwórcy i największym po Bogu dobrodziejom czci, szacunku, miłości, wdzięczności, pomocy, w których to czynach zwracamy rodzicom i ojczyźnie dobra, jakie od nich otrzymaliśmy .

Nie ma wątpliwości, że pierwszeństwo w miłowaniu należy się ojczyźnie, czyli że ponad miłość ku rodzicom kłaść trzeba miłość ojczyzny, gdyż rodzice razem ze swym potomstwem są cząstką ojczyzny i dłużnikami swojej ojczyzny. W praktyce znaczy to, że gdy ojczyzna jest zagrożona w swym bycie, wzywa synów i córki do jej obrony, wezwani muszą opuścić rodzonego ojca i matkę dla ojczyzny! Nigdy na odwrót! To opuszczenie ojca i matki jest w tym wypadku zresztą pozornym tylko ich porzuceniem, gdyż dzieci, nadstawiając piersi za ojczyznę, nadstawiają je tym samy za rodziców, dając życie za ojczyznę, dają dowód największej miłości ku rodzicom.
Swego czasu, ks. Piotr Skarga, tak uzasadniał obowiązek czczenia i miłowania ojczyzny: „Jak nie miłować najmilszej matki, jak jej nie czcić? Ona was urodziła i wychowała, nadała imię i wyniosła! Bóg rozkazał czcić matkę. Przeklęty, kto zasmuca swoją matkę. A która jest pierwsza i bardziej godna miłości matka jeśli nie ojczyzna? Od niej macie imię i wszystko, co posiadacie jest od niej! Ona jest gniazdem wszystkich matek i pokrewieństw! Jest spichrzem wszelkich waszych dóbr! Ona jest godna poszanowania i czci ponad wszystkie matki! Ją miłując, sami siebie miłujecie, a nie utracicie! Nie życząc jej dobra i nie dochowując jej wiary, sami siebie zdradzacie”. Pobudką najgłębszą do miłości ojczyzny jest także, pewność, że ścisłe węzły, zadzierzgnięte tu na ziemi między obywatelami jednej ojczyzny, trwać będą przez całą wieczność.
W niebie będzie tylko jedna, wspólna wszystkim ojczyzna. W tej jednej wspólnej ojczyźnie każdy zbawiony będzie kochał przede wszystkim Pana Boga, a w Bogu będzie kochał w pierwszym rzędzie i najbardziej tych spomiędzy zbawionych, którzy są bliżsi Pana Boga przez większą swoją świętość i miłość. Jednakże, ojczyzna ziemska była głównym polem pracy, na którym wszyscy zbawieni zdobyli niebo! Współrodacy, a nie, kto inny, w pierwszym rzędzie nauczyli ich kochać Boga. Przez ręce tych rodaków Bóg zlał też na zbawionych najwięcej łask swoich, przy pomocy, których rozwinęli oni w sobie cnoty obywatelskie, społeczne i chrześcijańskie, całą swoją doskonałość moralną. Św. Tomasz z Akwinu mówi, że „w niebie nie znikną, ale trwać będą w duszy wszystkie godziwe powody kochania”, więc zostanie też wdzięczna miłość wobec rodaków pokoleń ostatnich, dawnych i najdawniejszych czasów. Święty Jan Ewangelista, opisuje w Apokalipsie najpierw dwanaście pokoleń izraelskich, a następnie dodaje: „Potem widziałem tłum wielki którego nikt nie mógł przeliczyć ze wszystkich narodów i pokoleń i ludów i języków, stojących przed obliczem Baranka, przyobleczeni w szaty białe, a palmy w ich ręku” . Apostoł widzi, różne ludy według ich pochodzenia i języka i widzi, jak zdążają razem dla złożenia hołdu Bogu, siedzącemu na tronie i Barankowi Chrystusowi. Nie mógłby mieć tego rozeznania, gdyby ludy nie miały na sobie szczególnych cech swej przynależności, osobnych znamion, wytworzonych przez wspólne dziejowe przeżycia na tym świecie. A więc wspólna chwała nie rozdziela w niebie ludzi, których wola Boża złączyła na czas ich pielgrzymowania na ziemi, nie ściera z nikogo właściwości jego rodowych, lecz zachowuje uszlachetnione, przebóstwione znamiona szczepowe, narodowe przez całą wieczność.
Poszczególne narody to osobne, czyste, dźwięczne tony w wielkim, zgodnym, harmonijnym hymnie, który wznosi się we wspólnej ojczyźnie niebieskiej bez ustanku ku czci Trójcy Przenajświętszej i Baranka, zabitego dla zbawienia świata. Te wszystkie racje domagają się od nas umiłowania naszej ziemskiej ojczyzny.
Jak kochać ojczyznę?
Chrześcijanin jak wszystko inne tak i swoją ojczyznę ma kochać w Bogu i dla Boga. Kochać ojczyznę w Bogu i dla Boga znaczy przyznawać zawsze i wszędzie, umysłem, sercem i w działaniu pierwsze miejsce Bogu, słowem kochać Boga ponad wszystko, żyjąc w swojej ojczyźnie!

kochać ojczyznę w Bogu i dla Boga
Miłość Boga jest źródłem siły! Ona nie niszczy, nie osłabia uczucia miłości ojczyzny, ale nadaje najszlachetniejszą formę, nadludzki rozmach i zapał. Miłość Boga, daje siłę dla poświęcaniu się każdego dnia dla jej dobra, aż do oddania za nią życia.
Postawienie Pana Boga na pierwszym miejscu, ojczyzny na drugim jest prostym nakazem wiary i zdrowego rozumu. Stwórca musi zawsze iść przed swoim stworzeniem. Tymczasem jak gdzie indziej, tak i u nas w ostatnich czasach znaleźli się ludzie, którzy przyznanie pierwszeństwa Bogu, uzależnienie ojczyzny od Boga, osadzenie miłości ojczyzny w miłości Boga uważają za ujmę dla ojczyzny. Co więcej rzucają hasła, że naród skupiony w swych przedstawicielach w sejmie, sam sobie jest najwyższym panem, niezależnym od nikogo na ziemi i na niebie, że państwo nowoczesne musi w całości uwolnić się od Pana Boga, że Bóg przy stanowieniu ustaw w parlamentach, sejmach, na zebraniach nie ma nic do powiedzenia, że przykazania Boże obowiązują co najwyżej w murach kościołów i w zakrystii.
A najstraszniejsze dla narodu i ludzkości w konsekwencje są tę hasła które głoszą, że nie ma Pana Boga, a jeśli już jest to nie miesza się do spraw tego świata, że wszystkim, wszystkowiedzącym, wszechmocnym bogiem jest lud, który rozstrzyga większością swoich głosów, co jest dobre a co złe, który rozdaje wszelką władzę w państwie, komu chce i odejmuje ją jako sobie wyłącznie należną, kiedy chce i jak chce!
Gdy się słyszy te kłamstwa, urągające rozumowi i podkopujące wszelki zdrowy ustrój i porządek państwowy; gdy słyszy się jak głoszą je politycy, pisarze, dziennikarze i ludzie nauki, uznać należy że wszyscy oni spadli w zdrowym rozumowaniu i miłowaniu ojczyzny niżej niż wszyscy wielcy patrioci dawnego pogańskiego Rzymu. Tamci bowiem, w chwilach zagrożenia, skupiali się wokół wzniosłego hasła: „Brońmy ołtarzy i ognisk domowych – pro aris et focis!” A więc nie tylko ogniska domowe, ale i ołtarze, a nawet najpierw i przede wszystkim ołtarze! Rozumieli bowiem dobrze ci obywatele, że bez ołtarzy, czyli bez przyznawania pierwszego miejsca Bóstwu nie ostoją się na dłuższą metę ogniska domowe, w których płonęłoby serce kochającej żony i matki, przy których ojciec rodziny mógłby znaleźć odpoczynek i gdzie słychać by było szczebiot prawowitych dzieci, mających przechować w sercu znicz miłości Boga i ojczyzny.
Na drugim przeciwległym biegunie bezbożności i błędu stoją ci, którzy jako nadpatrioci, z Pana Boga uczynili sobie jakieś bożyszcze narodowe, do którego wołali wierszem i prozą na wszystkie sposoby w latach wojny: „Nasz Boże, zniszcz naszych nieprzyjaciół, niech ziemia ich, miasta i wsie zamienią się w pustynię”. Zamiast dostosować swoją wolę do najświętszej woli Bożej, ludzie ci usiłowali wymusić na Bogu dostosowanie się Boga do ich woli, uczynić Boga sługą jednego narodu wbrew najsłuszniejszej sprawie innych narodów.
Wolno narodowi wołać do Boga: „Boże nasz, pomóż!” Wolno, jak wolno pojedynczemu człowiekowi mówić: „Boże mój obroń, wspomóż, ratuj, dodaj sił pokonać wrogów, uwolnij nas”! Bóg bowiem jest tak samo Bogiem każdego narodu jak poszczególnego człowieka. Ale jak nie godzi się narodu ubóstwiać, tak nie wolno też Boga unaradawiać. Głęboko ujął tę prawdę amerykański mąż, który powiedział: „Rzecz o wiele ważniejsza pamiętać i pytać się, czy naród jest z Bogiem, niż czy Bóg jest po stronie narodu” . Kiedy dziś słyszy się i czyta, że najwyższym celem narodu czy jest wielkość i jego doczesna pomyślność – to trzeba zawsze dodać – o ile jest to zgodne z wolą Bożą! Są bowiem tacy którzy twierdzą, że gdy tej pomyślności nie można osiągnąć lub obronić sposobem zgodnym z przykazaniami Bożymi, to wolno pójść za wskazaniami niezależnej etyki narodowej i zaleconymi przez nią środkami, przeciwnymi moralnemu prawu religijnemu.
Zasada ta o podwójnej etyce, narodowej i religijnej, zawsze jest błędna, fałszywa i pogańska. Zbiorowe życie narodowe, jeśli ma pozostać życiem prawdziwie ludzkim, musi tak samo być zharmonizowane z odwiecznym prawem moralnym, jak życie każdej jednostki. Dobro narodu, którego trzeba bronić złymi środkami i przeciw Bogu, nie jest nigdy dobrem rzeczywistym, ale pozornym, złudnym, trucizną, która wsączana w organizm społeczny, sprowadza ostatecznie jego rozkład moralny. Słowem, istnieje wyższa miłość ojczyzny od tej, która dla ojczyzny pozwala deptać prawo Boże, a tą wyższą miłością jest bezwzględna miłość dla prawdy, uczciwości i sprawiedliwości. W pacierzu zasada ta wypowiedziana jest prosto i na każde położenie, na postępowanie jednostek i narodów w słowach: „Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”.

Kochać ojczyznę – kochając Kościół katolicki!
Kochać ojczyznę znaczy kochać całą duszą Kościół katolicki, w którym Bóg złożył dla narodu swój największy dar: całą prawdę religijną i moralną. Kościół katolicki jest źródłem, z którego wypływa nasz chrześcijański i polski patriotyzm. Zrodził się on w Kościele katolickim i w Kościele przetrwał. Ks. Piotr Skarga mawiał, że „Królestwo polskie zostało zbudowane na religii katolickiej. Wzrosło jak stary dąb na glebie Kościoła katolickiego, zapuściło korzenie wiary w Chrystusa i dlatego nie obalił go żaden wicher historii i żadna burza nieszczęść. Kto narusza ten fundament, kto niszczy religię katolicką w narodzie, ten działa na szkodę Królestwa polskiego i przyczynia się do upadku Ojczyzny. Trzeba umacniać ten fundament, aby nie podkopały go żadne zdrady i prywata” . Mamy bowiem dwie matki: Kościół katolicki i Ojczyznę. Należy je wiernie miłować. Nie wolno siać między nimi niezgody gdyż niezgoda obie zabija! „Wiara i ojczyzna to jeden wielki ołtarz, a człowiek to źdźbło mirry, którego przeznaczeniem jest spalić się na chwałę ołtarza”(Henryk Sienkiewicz). Wszyscy zaś ci przywiedzeni pisarze i w ogóle wszyscy wielkiego stylu patrioci nasi w orzeczeniach swoich są tylko wiernym odzewem nauki Kościoła katolickiego, którą
Papież Leon XIII zwięźle ujął naukę katolicką w tym względzie: „Szczególne przywiązanie do Ojczyzny, w której się rodzimy i wychowujemy oraz szczególna miłość do Kościoła katolickiego nie wykluczają się, ale stanowią jedną miłość. Te dwa rodzaje miłości płyną z jednego i tego samego źródła i mają tego samego Boga za ojca. Są więc dla siebie siostrami” . Z tej zasady płynie wniosek praktyczny. Jeśli w jakimś narodzie, prześladowany jest Kościół katolicki, prześladowanie to dotyka nie tylko sam Kościół, lecz także ojczyznę w jej najważniejszej warstwie, to jest w jej wierze religijnej. Kościół, broniąc się słowami lub męczeństwem swoich dzieci, broni równocześnie zapomnianej i pogardzanej ojczyzny . Tym samym Polak w imię wiary i patriotyzmu powinien być gotów oddać swoje życie zarówno w obronie ojczyzny jak i świętej wiary katolickiej.
Chwilą właściwą dla okazania swej wierności wobec Ojczyzny i Kościoła jest chwila obecna, w której pojawiają się na ziemi polskiej tysiące fałszywych proroków, wysłanych od obcych mocarstw z workiem judaszowych srebrników, aby nie tylko Ojczyznę naszą doprowadzić do rozbicia i upadku, ale nade wszystko oderwać naród od jego katolickich korzeni – od Chrystusa i Matki Bożej. Do tego rodzaju polityków, dziennikarzy, urzędników czy działaczy – wrogo nastawionych do polskiego narodu i Kościoła katolickiego – dołączyli niektórzy nasi przedstawiciele nauki i „polityczni klauni”, głosząc, że „Polak nie potrzebuje Kościoła katolickiego, nie musi przyjmować od niego prawdy religijnej; sam może w sobie odnaleźć własną religię, że państwo musi być rozdzielone od Kościoła, a wiara od życia codziennego, że wiara to martwe prawdy a siłą są uczucia i osobiste aspiracje”. Iluż to współczesnych wilków w owczej skórze rzuca się na ciało matki Ojczyzny i Kościoła aby je pożreć: masoni i neo-moderniści, liberałowie i ateiści, rusofile i germanofile, okultyści wszelkich maści i Świadkowie Jehowy, antypolsko i antykatolicko nastawieni Muzułmanie i Żydzi, spirytyści i zwolennicy wolnych „kościołów”… Przez nich utrapiona Rzeczpospolita i Kościół katolicki, podnosi zbolały głos: „Oświeciłam ich wiarą świętą i katolicką, a oni poszli sobie szukać nowych sekciarzy, wzgardziwszy nauką apostolską” . Oni to rozbijają jedność religijną i narodową i świadomie współdziałają z największymi zewnętrznymi wrogami narodu.
Miłość Ojczyzny powinna być czynna!
Istotą miłości pozostaną zawsze czyny. Miłość bez czynów, podobnie jak wiara, jest martwa. Słowa św. Jana: „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą”, odnoszą się do każdej miłości, a więc i do miłości ojczyzny.
Ponieważ los ojczyzny zależy od miłości każdego obywatela potwierdzonej czynami, a wartość czynów zależy od wewnętrznej moralnej wartości każdej osoby, dlatego pierwszą i najważniejszą pracą, podjętą dla dobra ojczyzny jest praca nad duchowym uszlachetnieniem i moralnym udoskonaleniem każdego z osobna. Dobry patriota to przede wszystkim człowiek prawy, szlachetny, ofiarny i bezinteresowny.
Całkowicie fałszywym jest pogląd według którego najważniejszym czynem, jaki każdy Polak winien dziś podjąć w imię patriotyzmu, jest stanie się demokratą, kosmopolitą i euro-entuzjastą! Widzimy dziś, że w wielu tzw. zdemokratyzowanych społeczeństwach, pod ustrojem demokratycznym rozumie się „dziką, totalitarną i ateistyczną demokrację”, która opanowała dziś prawie wszystkie państwa europejskie. Od czasów Rewolucji francuskiej, organizacje ateistyczne i jawne organizacje masońskie oraz stojący na ich żołdzie politycy, dziennikarze i działacze liberalno-komunistyczni przekonywają społeczeństwa, że jedynie ślepa, przypadkowa większość głosów rozstrzyga o rządach w państwie, że demokracja jest celem, że nie liczy się suwerenność i dobro narodu, ale wszechwładztwo garstki stojącej na czele unii państw.
Demokracja, jakiej domaga się zdrowy rozum, prawdziwa miłość ojczyzny i Kościół katolicki, to jedynie taka, gdzie najwyższym autorytetem i Prawodawcą jest sam Bóg i Jego święte prawo, gdzie w zgodzie i miłości radzą wszyscy obywatele, gdzie pracują nad obroną praw każdego człowieka, nad zabezpieczeniem najwyższych dóbr całego narodu, tj.: religii, sumienia, rodziny, życia, ładu, mądrego i umiarkowanego dostatku. Prawdziwa demokracja to demokracja szlachetna, taka, cała Polska od dziecka do starca, od sołtysów po senatorów i ministrów jest jedną wielką rodziną, wspólnotą ludzi szlachetnych i wielkich duchem!
Pierwszą i najważniejszą pracę narodową jest wysiłek każdego obywatela nad uszlachetnieniem swego moralnego charakteru, nad swoim życiem duchowym i zdolnością do współpracy. Celem tego uszlachetnienia moralnego jest podźwignięcie wszystkich klas społecznych – w świętym współzawodnictwie na szczyty moralne i duchowe!
Szlachetny obywatel, przedkłada zawsze dobro publiczne nad swoje własne, w bezinteresownej służbie dla dobra ojczyzny, miasta, a zwłaszcza ubogich. Chodzi tutaj o szlachectwo ducha, cnoty, osobistej zasługi; słowem chodzi o to, żeby w naszej Polsce, ani wśród rządzących, ani wśród rządzonych nie było tej „demokracji” motłochu ulicy, panowania „dna duchowego i moralnego” tłumu. Ten kto pragnie żeby w naszej Polsce wszyscy, kapłani i ludzie świeccy byli ludźmi szlachetnymi, nikogo nie skrzywdzi ani nie wyrządzi szkody ojczyźnie. Domaga się rzeczy wielkiej, kiedy pragnie aby w Polsce wszyscy byli szlachetni, żeby byli arystokracją ducha i obyczajów, żeby pomnażali swoje talenty, żeby obierali na rządzących Rzeczypospolitą ludzi najlepszych, najświatlejszych, najuczciwszych, najofiarniejszych, najbardziej przygotowanych do rządzenia. Bez takiej arystokracji ducha, żadne państwo się nie ostoi. Zacznijmy więc prace nad uszlachetnieniem własnym oraz tych, na których mam wpływ. Zacznijmy ją bez względu na trud, jaki z nią się wiąże, aby, przynajmniej w każdej klasie społecznej było, choć trochę tych najlepszych obywateli, którzy swoje siły i czas, składają na ołtarzu ojczyzny w codziennej, wiernej i bezinteresownej służbie. Praca nad uszlachetnieniem swojego ducha, ma się ściśle łączyć ze spełnieniem z miłości ku ojczyźnie powinności swojego stanu i zawodu. Obowiązuje tu przykazanie: „Miłujmy nie słowem, ale uczynkiem i prawdą”. Rodzice mają więc być dla swoich synów i córek żywym, chodzącym katechizmem cnót chrześcijańskich i obywatelskich tak, żeby dzieciom wystarczyło patrzeć na postępowanie ojca, matki, by wiedziały, czego Bóg i ojczyzna od nich żąda. Kapłani winni być w posłudze swojej jak Chrystus „wszystkim dla wszystkich”, aby wszystkich pozyskać dla Boga i dobra Ojczyzny. Nauczyciel niechaj uczy i wychowuje z takim poświęceniem, żeby mu chlubę przyniosło dobre życie jego uczniów i uczennic. Uczony i badacz polski ma górować metodą naukową i wynikami, które by wszędzie wiedzy polskiej zyskały, przyniosły uznanie, chwałę. Sędzia ma być uosobieniem sprawiedliwości. Lekarz ma dbać o zdrowie chorych, narodu jak o swoje własne. Wyroby, kupca, przemysłowca, rolnika polskiego mają mieć jak najlepsze przyjęcie, najlepszy zbyt na rynkach całego świata. Żołnierz polski ma jaśnieć wysoką miarą kultury, czystością obyczajów, karnością i być rycerzem całej Rzeczypospolitej, a nigdy służbą kliki oraz interesów partii politycznej. Każdy na swym posterunku, jak prawdziwy szlachcic myśli, ducha i woli powinien spełnić jak najlepiej powierzoną mu pracę i zadanie. Najwięcej pracować powinni ci którzy zajmują czołowe stanowiska w społeczeństwie, w narodzie i państwie. Miłość ojczyzny nie jest ucztą świąteczną, rozbrzmiewającą gwarem mów i pieśni patriotycznych, ale szarą, codzienną, służebną robotą. Ta szara robota powinna być przerywana świętowaniem rocznic największych zdarzeń narodowych. Niemniej jednak takich uroczystości powinno być niewiele, gdyż najowocniejszymi dniami świątecznymi są zawsze dla ojczyzny dni, zapełnione sumienną pracą wszystkich obywateli. Uroczystości narodowe, które głosem powszechnym zostały ustanowione, niechaj będą dniami modlitwy, świętą komunią z wielkimi duchami przeszłości, rachunkiem sumienia z własnego dotychczasowego działania obywatelskiego, zobowiązaniem się do heroicznych ofiar i czynów na rzecz przyszłości. O co powinniśmy się modlić najbardziej? O uzdrowienie dla Polski! Wielki patriota ks. Semenenko mawiał: „Chora jest dziś nasza Polska, a jak chora, to poszukajcie we własnej duszy. Zmysłowość, miłość własna to jest trąd, paraliż…, który nas niszczy. Więc gdy za Polskę modlić się będziecie, proście każdy o uleczenie zmysłowości, samolubstwa w swej duszy, a wyzdrowieje Polska” . Diagnoza ta i recepta jest aktualna także dziś. Zmysłowość, samolubstwo, pycha, niezgoda, lenistwo, życie nad stan, nienawiść klasowa, brak poszanowania dla prawa i władzy niby trąd i paraliż objęły i niszczą nasze życie rodzinne, społeczne, państwowe. Prośmy więc każdy z osobna w dni świąteczne i co dzień o uleczenie tych chorób, aby w naszej duszy w ich miejsce zapanowała bratnia, wzajemna życzliwość, zgoda, sumienność, pracowitość, ofiarność dla sprawy publicznej. A wszyscy razem módlmy się też w myśl wskazań Apostoła, żeby ci, którzy są na wyższym miejscu, „byli zawsze tylko sługami Boga i narodu dla wspólnego dobra” , a nigdy narzędziem w ręku ludzi złych dla zniszczenia narodu i ojczyzny. Módlmy się o to byśmy mieli odwagę i męstwo „być posłusznymi prawowitej władzy, a wszyscy obywatele w ojczyźnie wiedli cichy i spokojny żywot we wszelkie pobożności, czystości” .

Miłość ojczyzny powinna być rozumna, oświecona.
Prawidło zdrowego myślenia powiada, że czego nie ma w głowie, tego nie ma i w sercu, czyli że kocha się tylko to, co się jako dobre, piękne, kochania godne poznało. Aby więc pokochać ojczyznę miłością prawdziwą, trzeba najpierw poznać piękno ojczystego języka, bogactwo swej ziemi, ludy zamieszkujące poszczególne dzielnice, a przede wszystkim wspólne przeżycia, dzieje narodu. Zacofaniec tylko mógłby twierdzić, ze w naszych dziejach nie było błędów, omyłek, krzywd społecznych, religijnych, politycznych, ale z drugiej strony znowu tylko nieuk może utrzymywać, że w tych dziejach było ciemnych plam więcej niż u innych narodów. Przeciwnie. Historia nasza pełna jest najchwalebniejszych kart wobec Boga, Kościoła, ludzkości. Poznanie całej prawdy sprawia, że prawy Polak, prawa Polka czują się słusznie dumnymi ze swej przynależności do ojczyzny Polski.

Miłość ojczyzny winna być karna! . Karność wyraża się w poszanowaniu prawa i władzy prawowitej. Szanować prawo znaczy słuchać prawa, ale i wykonywać nadane sobie obywatelskie prawa, a więc spełniać także uczciwie, sumiennie obowiązek wyborcy i posła. Na wyborcy ciążą dwa obowiązki: najpierw, żeby oddał swój głos. Niemym, nijakim, katolikowi być nie wolno, jeśli nie chce, żeby wrogowie Kościoła i Polski rządzili Polską, pluli na Polskę. Temu, co mówi: „Jestem tylko małą kroplą wody, na co mnie morze potrzebuje?” odpowiada się: „Pamiętaj, że morze nie jest niczym innym, jak zbiorem kropli wody!” Na wyborcy ciąży dalej powinność oddania głosu tylko na ludzi stałych przekonań religijnych, uczciwych, uzdolnionych do ważnej pracy tworzenia ustaw, a nigdy na miernoty, na sobków ślepych na dobro ogólne, chcących posługiwać się ojczyzną dla celów osobistych lub partyjnych, a nie służyć ojczyźnie. „Sejm, senat, powiedział ktoś dobrze, powinien być zgromadzeniem mędrców i świętych”. Wstrzymanie się więc bez ważnego powodu od głosowania albo oddanie głosu na miernotę i szkodnika świadczy, że się ojczyzny nie kocha dobrze, a nawet jest ciężkim grzechem wobec Boga i narodu.
Karność miłości objawia się dalej w poszanowaniu prawowitej władzy. Posłuch ten winien być szczery, z sumienia, oparty na wierze, że to Bóg wykonuje rządy przez ludzi. Władza bowiem jest tylko jedna na ziemi i na niebie, tj. Boża. Poza Bogiem i bez Boga nikt nie ma władzy. W tej myśli Chrystus rzekł do Piłata, chełpiącego się, że ma moc ukrzyżowania Go i uwolnienia: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej z góry (z nieba) nie dano” . W tym rozumieniu powiedział też Apostoł” „Nie masz zwierzchności, tylko od Boga… Przełożony sługą jest Boga ku dobremu” . Lud, sejm wskazuje tylko piastuna władzy, ale władzę rządzenia nadaje wskazanemu wybrańcowi tylko Bóg. Ludzie z natury swej, ze swej godności człowieka wszyscy są sobie równi. Z siebie więc żaden człowiek nie ma prawa rządzenia drugim, rozkazywania drugiemu. Prawo to zastrzegł Bóg wyłącznie sobie, u ojca rodziny zacząwszy a skończywszy na sejmie, na senacie, na naczelniku państwa. W dalszym rozumnym następstwie władza, którą Bóg wyposaża niektórych ludzi, istnieje tym samym w nich tylko tak długo, jak długo ona w rzeczywistości jest zastępczą władzą Bożą. Przestaje zaś istnieć z chwilą, gdy Bóg już nie jest z nią i poza nią, czyli gdy ona staje przeciw Bogu, nakazując czyny niezgodne z przykazaniami Bożymi. W tym wypadku obowiązuje zasada: „Więcej należy słuchać Boga niż ludzi”. W tym wypadku i najposłuszniejszy może i winien stać się nieposłusznym. „Serwus servorum Dei – sługą sług Bożych” nazywa się każdy papież, przedstawiciel najwyższej władzy Bożej, religijnej na świecie. Miano sługi sług Bożych winno też państwo w swych kierownikach przybrać w stosunku do swoich poddanych i być nim rzeczywiście. Słowem: ci co rządzą, niechaj kochają ojczyznę, niechaj służą ojczyźnie w rządzonych, a rządzeni niechaj ojczyznę miłują w rządzących, niechaj, słuchając rządzących, słuchają Pana Boga.

Miłość ojczyzny powinna być ofiarna, tj. dawać ojczyźnie wszystko, co się rządowi w państwie należy, aby mógł szerzyć oświatę, utrzymać konieczne urzędy, wojsko, ład, bezpieczeństwo. W pierwszym rzędzie obywatel musi dawać państwu sumienną pracę duchową czy ręczną w miarę stanowiska, jakie w społeczeństwie zajmuje. Biada państwu, w którym choćby część obywateli wygłasza hasła, iż za lichą płacę, którą państwo dzisiejsze wynagradza swoich ludzi, każda i najgorsza praca jest jeszcze za dobra. Nie utrzyma się też państwo, w którym obywatele nie mają poczucia obowiązku płacenia podatków i gdzie „chciwego serca nie pohamują, gdy się im jaki pożyteczek z pospolitego upadku może okroić, by im też z samym Iskariotą zdrajcą iść na śmierć w kompanii przyszło” .

Miłość ojczyzny winna być rycerska . Zalety tej wymaga się przede wszystkim od żołnierza. Żołnierz polski ma być nieustraszonym bohaterem na polu walki i mieć sumienie swoje chrześcijańskie, obywatelskie wolne od wszelkiej plamy moralnej. „Wiara bracia” była powszechną nazwą, którą dawni rycerze polscy pozdrawiali się między sobą. Wiara i prawdziwe braterstwo niech też będzie przewodnim hasłem dzisiejszego naszego rycerstwa. Ale i od tych, co nie noszą munduru wojskowego, ojczyzna domaga się, żeby ich miłość ku rodakom była rycerska, czyli żeby wspólnej matki umieli i chcieli zawsze bronić słowem i czynami odważnymi przed wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi. A wszyscy razem i ci, co noszą mundur żołnierski i ci, co go nie noszą, niech umieją rzeczywiste czy urojone krzywdy wybaczać sobie po chrześcijańsku z całego serca. Bohaterem jest, kto pierwszy poda rękę do zgody; tchórzem, kto szuka zadośćuczynienia w bratobójczej walce pojedynkowej. Życie rodaka należy do ojczyzny. „Krwi przelanej Bóg będzie szukał z ręki mściwego męża i brata” .

Miłość ojczyzny powinna być społeczna, zgodliwa, obejmująca życzliwością, służbą każdą dzielnicę Polski, każdy stan, zawód, każdą jednostkę. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! – oto wykładnik tej miłości. Ojczyzna jest bowiem wielką rodziną, w której, podobnie jak w rodzinie najbliższej, wtedy tylko wszystkim dzieje się dobrze, gdy każdy członek ma zrozumienie potrzeb całości, gdy krzywdę wyrządzoną drugiemu, odczuwa jako swoją własną, a dobra wspólnego strzeże jako dobra własnego. Przeciwnie, gdzie w społeczności państwowej jednostki, stany, zawody starają się jak najwięcej z mienia ogólnego zagarnąć dla siebie, nie oglądając się na potrzeby drugich, tam społeczność taka nie jest już rodziną, ale gromadą wilków, rozrywających zdobycz. Znana jest groźba: „Królestwo, rozdzielone przeciwko sobie, będzie spustoszone” . Takim królestwem rozdzielonym przeciwko sobie, a nie rodziną miłującą się, my w tej chwili w całej ojczyźnie jesteśmy. Adam Mickiewicz, gdyby widział wśród nas te same spory o zasługi, o pierwszeństwo, o odznaki, jakie rozdzierały rodaków za jego czasów, zwróciłby się do nas w niemniejszym żalu z przestrogą: „Nie rozróżniajcie się między sobą, mówiąc, ja jestem ze starej służby, a ty jesteś z nowej służby; ja byłem pod Grochowem i Ostrołęką, a ty pod Ostrołęką tylko; ja byłem żołnierzem, a ty powstańcem; ja Litwin, a ty Mazur… Nazwisko nas wszystkich jedno jest – nazwisko Polaków” . Nawet prawie gorzej jest dzisiaj, niż kiedy wieszcz wypowiedział przytoczone co dopiero upomnienie. Mieszkańcy wsi narzekają, że ich wyzyskują mieszkańcy miast, mieszkańcy miast dają raz po raz wyraz oburzeniu, że ich chcą wygłodzić mieszkańcy wsi, robotnicy ręczni z lekceważeniem mówią, piszą o pracownikach duchowych, towarzysze zawodowi odnoszą się częstokroć z większą życzliwości do towarzyszów zawodowych obcych aniżeli do rodaków, należących do innego stanu; stronnictwa polityczne zwalczają się z taka zaciekłością i nienawiścią, jak gdyby nie z braci, ale z wrogów się składały. Nie chcę ja prze podniesienie wad naszych czasów powiedzieć, że społeczna miłość ojczyzny tłumi poczucie przynależności do swego stanu lub, że wyklucza obowiązek dbania o interesy swoje i swoich towarzyszy zawodowych. Nie, nie o to idzie. Miłość bliźniego zaczyna się od miłości siebie i swoich najbliższych. Piętnuję tylko zbrodnię Kainową, gdzie jedni chcą zagarnąć dla siebie wszystkie korzyści, a składają ciężary na drugich, gdzie siłą fizyczną chce się narzucić swoją wolę całej reszcie społeczeństwa, choćby przez to zginąć miały inne stany i stanąć, zamrzeć życie całej machiny państwowej. O zbratanie dzielnic, klas w Ojczyźnie nam iść powinno a nie o opanowanie jednej dzielnicy, jednej klasy przez drugą.

Miłość ojczyzny ma być pokorna. Nikt piękniej nie określił, nie potrafi określić natury tej pokornej miłości, niż to uczynił nasz Adam Mickiewicz, dlatego kładę tu w całości jego słowa: „Niech każdy składa talent swój ojczyźnie, jako dar w skarbonie, tajemnie i nie mówiąc, wiele złożył. Przyjdzie czas, że się skarbona napełni, a Pan Bóg zapisuje ile każdy złożył”. Zasługa dla ojczyzny jest jako proch. Kto proch szeroko rozsypie i podpali, zrobi mały błysk bez mocy i huku i skutku. Ale kto proch zakopie głęboko i podpali, tedy wywróci ziemię i mur z hukiem i skutkiem, a ludzie mówić będą: zaiste było tam wiele prochu, chociaż było niewiele, ale w zakopaniu głębokim. Przetoż i zasługa głęboko schowana pokaże się sławnie; a kto ją tak schowa, że się na tym świecie nigdy nie pokaże, tedy ukaże się w wieczności i huk jej będzie nieskończony i blask jej nigdy nie gasnący i skutek jej na wieki. Zasługa dla ojczyzny jest jako ziarno; kto obnosi to ziarno w ręku i wszystkim pokazuje, wołając: oto jest ziarno wielkie, tedy wysuszy je i nic z niego nie otrzyma. Ale kto zakopie ziarno w ziemię, a czeka cierpliwie kilka tygodni, tedy ziarno wyda roślinę. Ale kto schowa ziarno w kłosie na rok przyszły, na życie przyszłe, ten otrzyma ziaren sto, a z tych stu, tysiące tysięcy. A przeto, im kto dłużej czeka nagrody, ten większą weźmie; a kto jej tu nie weźmie, ten weźmie największą” .

Miłować Ojczyznę miłością mądrą.
Prawdę tę trzeba tym bardziej przypominać, że rozpowszechniają się dziś dwa poglądy przeciwne naturze człowieka i szkodliwe dla społeczności ludzkiej. Jeden to ten ciasny i samolubny patriotyzm, który poświęca sumienie, sprawiedliwość, prawa innych narodów dla znaczenia dobrobytu i wielkości własnej ojczyzny. Drugi to kosmopolityzm bez-ojczysty, od-narodowiony, internacjonalizm masonów, socjalistów i komunistów, wyrzekający się swojej ojczyzny i poświęcający jej prawa dla stworzenia jednej wspólnej i międzynarodowej organizacji ludzkości.
Mądra miłość uczy, że ani nie trzeba wyrzekać się swojej ojczyzny i poświęcać jej dla ludzkości, ani wyrzekać się ludzkości, dla własnej ojczyzn. Każdy człowiek powinien żyć dla swojego narodu, gdyż z niego wziął najwięcej pokarmu dla rozwoju, udoskonalenia swego ducha, ale żyć nie wyłącznie dla swego narodu lecz także dla całej ludzkości, bo ten sam duch jego zabarwiony jest nie tylko na szacie łąk, pól, rzek, lasów ziemi rodzinnej, nie tylko urobiony na księgach, pisanych ręką rodaków, lecz także na utworach, zdobyczach, wynalazkach, kulturze wszystkich ludzi ziemi. To samo dalej, co o każdym osobniku, trzeba powiedzieć o każdym narodzie. Każdy naród powinien żyć dla siebie, to jest rozwijać się na podstawach, wytworzonych przez wspólne pochodzenie, ustawodawstwo, piśmiennictwo, posłannictwo, dzieje, ale niemniej żyć dla całej ludzkości, gdyż korzystał, czerpał ciągle z pracy, z zasobów ducha, z doświadczeń dziejowych wszystkich narodów i całej ludzkości, Idee podstawowe, na których wspiera się życie narodów, przynajmniej cywilizowanych, wypracowała w pracowniach swoich cała ludzkość. Ludzkość to jeden wielki, żywy organizm, jedno wielkie ciało, poszczególne narody są w tym ciele członkami. Zniszczyć naród, znaczy zniszczyć członek, a tym samym uszkodzić całość organizmu; zachować naród, to zachować członek, zachować zdrowie całego ciała ludzkości. Członek jako szczegół ma służyć całości, a nie być całości przeszkodą; całość złożona ze zdrowych członków przelewa ze swego zdrowia życie, siłę w każdy poszczególny członek. Tylko w takiej zgodzie, miłosnej współpracy, tylko w szlachetnym współzawodnictwie poszczególnych narodów i wszystkich razem narodów mieści się szczęście powszechne, możliwym jest osiągnięcie ideału prawdziwej kultury na ziemi. Tak pojmowali stosunek narodu do ludzkości najwięksi nasi myśliciele, najlepsi nasi patrioci. „Naród, powiedział sam wieszcz, o tyle ma prawo do życia, o ile wysługuje się całemu rodzaju ludzkiemu popieraniem lub bronieniem wielkiej jakiej myśli”. Inni ostrzegają, że dotychczas w stosunku do tego, co wzięliśmy z dorobku duchowego innych ludów, naród nasz za mało odsłużył się ludzkości i że teraz, kiedy mamy ojczyznę wolną, warsztaty pracy własne i wolne, duma narodowa nakazuje nam naprawić zaniedbanie i wznieść się na takie wyżyny kultury, iżbyśmy przestali być świata cywilizowanego dłużnikami, a stali się obok narodów najoświeceńszych stałymi dóbr duchowych pomnożycielami.

Przedstawiłem Wam, Ukochani moi, słowami, jaka winna być miłość ojczyzny. Teraz przywiodę jeszcze żywe przykłady, w których ujawnił się czysty i najidealniejszy patriotyzm. Wzory te można by pomnożyć innymi; ograniczę się tylko do niewielu, aby nie powiększać rozmiarów już i tak może zbyt obszernego orędzia. Najpierw kilka imion ze świata starożytnego. Jako świetlany wzór ofiarnego obywatela w dawnej Grecji stawia się zwyczajnie Leonidasa, króla Sparty. Przed wymarszem na wojnę z Persami, Leonidas i jego żołnierze odprawili pożegnalną stypę pogrzebową, w której wzięli udział rodzice, przyjaciele, przedstawiciele rządu. Prawdziwy Spartańczyk nie mógł bowiem wrócić do domu z wojny, jak tylko zwycięzcą albo umarłym. Tak mu matka przykazywała przy ostatnim pożegnaniu. Leonidas ze swoją garstką dotrzymał też słowa, danego ojczyźnie. Nie mogąc pod Termopilami zwyciężyć stokroć liczniejszego wroga, padł śmiercią bohaterską, a tak przykładem swym wzbudził tysiące podobnych sobie bohaterów, którzy ostatecznie wolność Grecji uratowali. Wszyscy skłaniamy głowę przed takim męstwem. Ja jednak nad Leonidasa nie waham się stawiać Ateńczyka sprawiedliwego Arystydesa. Gdy zazdrośni współobywatele skazali najwierniejszego sługę i obrońcę ojczyzny na wygnanie, on wychodząc z kraju, wyrzekł wiekopomne słowa: „Będę się modlił do bogów, żeby ojczyzna nigdy nie potrzebowała mej pomocy”. Tak zemścił się mąż wielkoduszny na niewdzięcznej ojczyźnie. Arystydesa miał zapewne na myśli jego rodak, filozof Arystoteles, kiedy napisał, że najpiękniejszym ideałem na ziemi i szczytem patriotyzmu jest bezinteresowna a niewdzięcznością ludu nagradzana służba dla miasta i państwa.

Wśród dawnych Rzymian słynęli jako wielcy miłośnicy ojczyzny Regalu, Publiusz Korneliusz Scypio, Katonowie Starszy i Młodszy. Ale i tu znowu nie mniejsza, ale może i większa duchem od wszystkich wymienionych była Kornelia, matka Grakchów, która, zapytana przez przyjaciółkę, gdzie ma swoje ozdoby niewieście, wskazała na dwóch swoich synów, mówiąc: to są moje największe klejnoty; ufam, że wychowam obu na wierne sługi, na wiernych bojowników ojczyzny. Krótko a dobitnie ujął, streścił istotę starorzymskiego patriotyzmu poeta Horacjusz w zewie: „Słodko jest umierać za ojczyznę”.

Najwyższej miary patriotów spotykamy w narodzie izraelskim. Pierwszymi wśród nich są prorocy Izajasz, Jeremiasz. Nad pieśni, żale, w których wypowiedziała się ich dusza, bolejąca nad upadkiem i poniewierką Izraela, nic piękniejszego, nic rzewniejszego, nic bardziej porywającego nie ma w piśmiennictwie całego świata. Obok proroków należy się wzmianka dostojnemu starcowi Eleazarowi, męczeńskiej matce machabejskiej i jej synom, wielkiemu wodzowi Judaszowi Machabejczykowi i jego braciom, którzy wszyscy z modlitwą na ustach już pod nożem oprawców, już na polu bitwy położyli życie w obronie ojczystych urządzeń, obyczajów i wolności swojego narodu.
W Nowym Testamencie, jak we wszystkim, tak i w miłości swojej ziemi, mowy, swoich rodaków, dziejów ojczystych, najwyższym, najidealniejszym wzorem jest Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus. W Nim Stwórca wszechświata, zamknąwszy się w ciele ludzkim, począł mieć ludzką ojczyznę, być obywatelem jednego narodu i kochać ojczyznę najszlachetniejszym sercem ludzkim. Nie wygłaszał Chrystus mów patriotycznych, nie dal nawet osobnego przykazania miłości ojczyzny, ale wypełnił najwierniej wszystkie obowiązki obywatelskie względem ojczyzny. Jako chłopczyna odbył pielgrzymkę na święta do Jerozolimy, żeby spełnić powinność religijną, ale i wyznać swoją przynależność do ojczyzny. Jako mąż dojrzały nauczał, że najwyższym celem ojczyzny ziemskiej jest, żeby się stała Królestwem Bożym czyli społecznością opartą wyłącznie na prawdzie, sprawiedliwości, miłości. W pracy miłosnej nad dobrem swojego ludu tysiąckrotnie poranił nogi, serce, duszę. Kochał swój naród mimo, że wielka część rodaków podejrzewała Jego patriotyzm, ogłosiła Go przyjacielem najeźdźcy, mimo że wiedział, iż za miłość lud niewdzięczny przybije go do krzyża. W przededniu swej śmierci płakał nad nieszczęściem, które wkrótce miało spaść na ojczyznę, łzami, lamentem tak rzewnym, jak gdyby był zapomniał, że jest Bogiem i był tylko zwyczajnym człowiekiem. Gdy do obarczonego krzyżem w drodze na Golgotę przystąpiły z wyznaniem swego współczucia oddane Mu niewiasty judzkie, On znowu, niepomny cierpień własnych i zatopiony myślą w ciężkich losach pisanych ojczyźnie, odzywa się: „Nie płaczcie nade Mną, ale same nad sobą, nad synami waszymi, nad zgubą całego narodu”. Ostatnimi prawie Jego słowami na krzyżu, to modlitwa za swoich bogobójczych obywateli, za ojczyznę. „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”. To wszystko zaś mówił, działał, „aby nam dać przykład, ażebyśmy, jako On czynił, i my czynili”. Gdzie klucz, w czym sekret do zrozumienia i oceny całego ogromu tej służebnej ofiarnej miłości ojczyzny? Odkrył i wskazuje nam go św. Paweł, gdy o Chrystusie utworzył to przedziwne słowo: „Nie miał upodobania w sobie, nie szukał siebie – non sibi placuit”. Pobudką więc, ostateczną sprężyną miłości, jaką Chrystus stale niósł swojej ojczyźnie, była bezmierna Jego miłość ku Ojcu swemu niebieskiemu. W tej Bożej miłości uświęcił On patriotyzm proroków, wszystkich prawdziwie wielkich mędrców, wojowników, mężów stanu, nadał mu formę najidealniejszą, wyniósł na szczyty Boże. Ale jeszcze nie całą opisałem wielkość, szerokość miłości Boga-Człowieka. Nie daje się ona w ogóle ująć w jakąś doskonałą formułę ludzką. Wszystko, co się o tej miłości powie, zostanie zawsze tylko cieniem cienia rzeczywistości. Otóż Chrystus, chociaż jako człowiek był i czuł się obywatelem ojczyzny swej żydowskiej, chociaż prawdę swoją głosił osobiście prawie wyłącznie w ziemi judzkiej, to jednak miłość Jego obejmowała równocześnie wszystkie ludy i wszystkich ludów ojczyzny. Narody wedle Jego nauk to rodzeni w Bogu bracia, rodzone siostry, przeznaczone wszystkie, żeby nie wyrzekając się poszczególnych swoich ojczyzn, utworzyły już tu na ziemi w łonie Kościoła katolickiego jedną, wielką, wspólną ojczyznę, której głową Ojciec niebieski, sercem Syn Człowieczy, duszą Duch Święty.
Z świętych wymienię przynajmniej jednego, apostoła Pawła. Apostoł narodów to największy ludzki patriota w myśl i według przykładu Boskiego Mistrza. Miłuje on także swoją ojczyznę ziemską całym żarem wielkodusznego serca. Rodakom, którzy przechwalali się ze swej przynależności do narodu wybranego, a jego nazwali zdrajcą ojczyzny, rzuca z dumą szlachetną w oczy słowa: „Hebrajczycy jesteście, i ja. Izraelczycy jesteście, i ja. Nasieniem Abrahamowym jesteście, i ja” . Oskarża się nawet, że prawie przesadził w miłości swojego narodu i ustaw ojczystych . Równocześnie ten najgorętszy patriota żydowski, wyzwolony przez Ewangelię Chrystusa z ciasnych granic nacjonalizmu, nie znający nic, jak powiada, tylko Chrystusa, rzuca w świat między innymi dwie najżywotniejsze, nieśmiertelne zasady. Jedna opiewa: „Nie masz różnicy między Żydem a Grekiem, albowiem jeden jest Pan wszystkich” . Znaczy to, że w chrześcijaństwie wszyscy ludzie są sobie braćmi, wszyscy jedną, wielką rodziną Bożą. Druga zasada głosi: „Jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, wszystkie zaś członki ciała, choć ich jest wiele, są jednym ciałem, tak Chrystus z całą ludzkością jedno tworzy ciało, którego On jest głową” . Z tej zasady zaś wypływa wniosek, że jednostki jednostkom, narody narodom mają wysługiwać się zgodnie i miłośnie, jak członki jednego i tego samego ciała służą sobie w zgodzie wzajemnie.
Wreszcie wiązanka kłosów najszlachetniejszych, najpełniejszych z łanu ojczystego. Wybieram mianowicie kilka imion, postaci, do których można najsłuszniej przyłożyć miarę miłości Chrystusowej, z której ich dusza czerpała całą swą siłę, ofiarność, poświęcenie dla ojczyzny. Na pierwszym miejscu kładę tego, o którym powiedziano, że „od trzech blisko wieków z niego my wszyscy”. U Piotra Skargi, bo jego mam na myśli: Miłość ojczyzny to zdolność poświęcania się za ojczyznę, W poświęcaniu się dla ojczyzny każdy winien szukać szczęścia własnego. Kto ojczyźnie dobrze służy, sam sobie służy. Skardze najbliższy duchem, wspaniałością serca był hetman Stanisław Żółkiewski, puklerz ojczyzny i tarcza Kościoła katolickiego. Wielka miłość przebija się w zewie, którym ks. Stanisław Konarski kazał w swoich zakładach szkolnych budzić młodzież: „Wstań, ojczyzna woła”! Dalej idą twórcy Konstytucji 3-go Maja: Stanisław Małachowski, Rejtan, Deckert; dalej Kościuszko, Bartosz Głowacki, dalej wreszcie nasi wielcy wodzowie, mężowie stanu, mężowie nauki aż do tych żołnierzyków, co w naszych oczach męstwem, krwią swoją kresy dla Rzeczypospolitej uratowali.
Z niewiast wymienię choćby Jadwigę Jagiełłową, fundatorkę Akademii Krakowskiej, apostołkę Litwy, miłującą ojczyznę w każdym poddanym, mieszającą swe łzy ze łzami najbiedniejszych chłopków skrzywdzonych. Dobrze zasłużoną wobec ojczyzny były Anna Jagiellonka, Teofila z Daniłowiczów, matka króla Jana Sobieskiego; w wieku ubiegłym Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, która o sobie z całą słusznością powiedziała: „Wszystkie dzieci polskie są moimi dziećmi”, bo pismami swymi poprawiła wychowanie kobiet, matek, szczepiąc w ich sercach miłość Boga, prawdy, pracy, poświęcenia. Z ostatnich lat podnieść trzeba naszą, na gruncie lwowskim w miłości Kościoła i ojczyzny wychowującą młodzież, Zofię Boberską, w Warszawie Cecylię Zyberk Platerówkę, zasłużoną, ofiarną działaczkę na polu wychowania narodowego, pracy i organizacji społecznej, a z ostatnich dni wszystkie uczcić należy matki, żony, siostry, co synów, mężów, braci pod sztandarem Najść. Panny Jasnogórskiej i Orła Białego na okopy budzącej się do nowego życia ojczyzna słały i razem z nimi ojczyzny wolność, całość wywalczyły, odzyskały.

Umiłowani moi! Na zakończenie zbierzmy jeszcze krótko w jedną całość, co o miłości ojczyzny powiedzieliśmy.

Ojczyzna to ziemia nasza, mowa nasza, wiara katolicka, rodacy nasi wszyscy, ci co przed laty, przed wiekami kładli podwaliny pod gmach państwowy i ci, co w dobie dzisiejszej razem z nami ściany, sklepienia gmachu wznoszą i ci, co po nas przyjdą z duszą polską, żeby gmach już wielkimi czynami rozszerzać, już drobną zasługą zdobić, upiększać.
Miłość ojczyzny to ukochanie mowy przodków, to życie wedle zasad wiary świętej katolickiej, to troska i praca nad utrzymaniem ziemi, wolności, samorządności.
Miłość ojczyzny nakazem jest rozumu, serca, wiary. Miłość ojczyzny jest największym bogactwem, najwyższą siłą moralną narodu, najżyźniejszym gruntem, na którym rośnie kultura. Tylko w ojczyźnie i przez praworządne państwo ojczyste narów zaspokaja najlepiej swoje potrzeby duchowe, moralne, społeczne, osiąga najwyższy stopień ładu, bezpieczeństwa, dobrobytu. „Gdzie miłość ojczyzny gaśnie, tam przychodzą czasy łotrów i szaleńców” .

Piękna i czcigodna jest miłość ojczyzny już jako cnota naturalna; piękniejszą, czcigodniejszą staje się, gdy ją wydźwigniemy na wyżyny cnoty chrześcijańskiej. Chrześcijanin doskonały musi być doskonałym patriotą i nie jest doskonałym chrześcijaninem, kto według myśli Bożej nie miłuje swojego narodu doskonale. Kościół katolicki wdrażał stale cnotę miłości ojczyzny swoim wiernym, już zachęcając słowami do najofiarniejszego spełniania obowiązków wobec swojego narodu, państwa, już dając narodom patronów w niebie w osobie świętych ich rodaków, a także biorąc osobiście udział w wielkich dziejowych rocznicach przez ich święcenie szczególnymi pacierzami kapłańskimi i uroczystymi nabożeństwami w świątyniach swoich. I to stanowi jedną z wielkości tego Kościoła, że gdy ludy weszły weń przez chrzest święty i wiarę, mogły dalej w nim rozwijać się i dalej snuć bezpiecznie już w prawdziwej, uszlachetnionej kulturze chrześcijańskiej swoje życie narodowe i państwowe.

Prawdziwa miłość ojczyzny objawia się w czynach, czyli wypowiada się w sumiennym spełnianiu wszystkich powinności stanu, zawodu, obowiązków społecznych i obywatelskich. Jeśli cześć, życzliwość dla ojczyzny kończy się na uczuciu, na śpiewach, na szumnych rozprawach o ojczyźnie, to tam nie ma jeszcze miłości, tam jest tylko maska miłości, patriotnictwo, a nie patriotyzm. Do czynnej miłości obowiązani są wszyscy, gdyż na pracy, poświęceniu każdej jednostki spoczywa pomyślność powszechności. „Ziarnem ojczyzny jeden prosty człek być może, jak w ziarnku żyta żyje całe zboże”. Żebraków, chcących żyć na łasce narodu, trutniów w ulu ojczystym państwo praworządne cierpieć nie powinno, lecz kłaść na równi z otwartymi szkodnikami, z nieprzyjaciółmi porządku publicznego, pozbawić ich przynajmniej części swobód, praw obywatelskich.
Celem najwyższym patriotycznego działania jest dobro całej ojczyzny, polegające na zabezpieczeniu jej granic przed nieprzyjaciółmi zewnętrznymi, na utrwaleniu w niej ładu wewnętrznego, na krzewieniu oświaty, sprawiedliwości, dobrobytu, by wszyscy obywatele czuli, że w ojczyźnie jest im dobrze, bardzo dobrze.
Polska będzie taka, jakimi będą Polacy, stąd pierwszym czynem miłosnego działania dla ojczyzny, to praca obywatela nad własnym udoskonaleniem duchowym, moralnym. Tylko na ludziach uszlachetnionych czyli na arystokratach ducha, cnoty, zasługi stoi szczęście ojczyzny. Im tych arystokratów we wszystkich stanach, zawodach jest więcej, tym siła, pomyślność, świetność państwowa narodu jest większa, pełniejsza. Ludem, narodem najbardziej arystokratycznym jest ten, co duchowo, moralnie stoi najwyżej, rządy w państwie składa w ręce najmędrszych, najcnotliwszych, do rządzenia najlepiej uzdolnionych, przygotowanych i mężom tym stale okazuje chętny, należny szacunek, posłuch.
Naród każdy obok zadań, wspólnych wszystkim ludom, otrzymał jeszcze osobne, szczególne posłannictwo do spełnienia ku chwale Boga i dobru całej ludzkości. Wierność temu powołaniu jest również częścią składową miłości ojczyzny. Szczególne posłannictwo naszego narodu, państwa streścili najlepiej w swoich hasłach rycerze barscy: „Stać wiernie na ordynansach Chrystusa i Najświętszej Panny”! Wskazówką to, że także nowa Polska ma być szańcem, mieczem Bożym dla obrony chrześcijańskiej kultury przeciw pogańskiemu bolszewizmowi Wschodu, a zarazem spełnić zadanie apostoła Bożego, niosącego bratnim wschodnim narodom pełne światło czystej nauki Chrystusowej.
Chrześcijanin prawdziwy kocha swą ojczyznę miłością tak wielką, jak gdyby ona jedna tylko istniała na świecie, lecz równocześnie obejmuje życzliwością, służbą dobroczynną narody obce, pracuje nad zbliżeniem się, nad zbrataniem ojczyzn wszystkich ludów ziemi. Zbratanie to, zorganizowanie świętego przymierza wszystkich narodów i ludzkości może nawet nigdy nie urzeczywistni się w całej pełni na ziemi, ponieważ jest rzeczą najtrudniejszą znaleźć granicę między prawem a sprawiedliwością, o które spierają się, walczą między sobą poszczególne ludy, państwa. Niemniej każdy chrześcijanin i każdy naród powinien mieć przynajmniej szlachetną ambicję, żeby przyczynić się swą pracą do naprostowania, przygotowania dróg ku temu górniejszemu, bratniemu pożyciu ludzkości. Dążenie takie jest patriotyzmem najwznioślejszym, bo wywyższającym własną ojczyznę, a nie upokarzającym ojczyzny reszty ludów. Do praktykowania tego szerokiego, głębokiego patriotyzmu wzywa wszystkich ludzi przykazaniem swym Bóg, przykładem swoim Chrystus, a obok Chrystusa prawdziwie wielcy patrioci wszystkich narodów.
Stosując przykazanie Boże, wezwanie Chrystusa jeszcze osobno do siebie, pamiętajmy:
Polak i Polska – gdy nie jest danym każdej jednostce nosić odznaki Orła Białego na piersiach swoich, niechaj, co ważniejsze jest, nosi Orła Białego w sercu swoim, w czynach swoich, a sercem i czynami swoimi niechaj stale spoczywa w miłującym każdą ojczyznę i ludzkość całą Najświętszym Sercu Bożym. Polak i Polka służbą miłosną niechaj stanie się wszystkim dla swojego narodu i wszystkim dla innych narodów. A tak Bóg i ludzie osądzą, że byliśmy czasu naszego bytowania doczesnego potrzebnym, pożytecznym, szlachetnym członkiem w organizmie ludzkości. Zasługa tej świętej, przebóstwionej miłości nie skończy się też na ziemi, lecz zachowa swą wartość przez całą wieczność w powszechnej ojczyzn ojczyźnie.

Bardzo Wam, Umiłowani moi, a w Was ojczyźnie błogosławię.
Skończyłem pisać w dzień św. Stanisława Kostki 1922.

ks. Józef Arcybiskup Bilczewski.