Powrót do Burundi br. diakona Dieudonne
Dziś, w uroczystosć św. Józefa, dnia 19.03. 2016 r. z lotniska Balice w Krakowie odlatuje do swojej ojczyzny Burundi Br. Diakon Dieudonne Ruhanyura, Karmelita Bosy, który kilka lat studiował teologię w Wyższym Seminarium Duchownym Karmelitów Bosych w Krakowie. Br. Dieudonne przyjmie święcenia kapłańskie dnia 23 lipca 2016 r. w swojej rodzinnej parafii. Podczas tej samej Eucharystii święcenia diakonatu przyjmie Br. Józef Ndikuriyo – który przebywa obecnie na III roku teologii, w Morogoro, w Tanzanii. Obu polecamy waszej modlitwie, o łaskę wytrwania i wierności…
Koła misyjne w Sianowie na Kaszubach… Jubileusz 50-lecia koronacji…
O. Leonard od Męki Pańskiej (Józef Kowalówka), Karmelita Bosy, urodził się 3 marca 1913 r. w Wadowicach (diecezja krakowska). Był synem Jakuba i Tekli z domu Janik. Po odbyciu nauki w zakresie szkoły powszechnej i gimnazjum, wstąpił do nowicjatu Karmelitów Bosych w Czernej. Habit karmelitański przyjął 3 sierpnia 1930 r. z rąk przeora, bł. O. Alfonsa Marii Mazurka. Wraz z nim nowicjat rozpoczęło sześciu współbraci, wśród nich o. Włodzimierz Czerwik (+1945), o. Albin Dziuba (+1989), o. Bogusław Woźnicki (+1985) oraz o. Robert Mrugacz, który zmarł jako emerytowany kapelan wojskowy.
RECENZJA KSIĄŻKI O. MACIEJA JAWORSKIEGO OCD, Wierzyć w nurcie Nilu na łamach czasopisma „Pastores”:
Najnowszy film w reżyserii P. Pawła Zarzyckiego z Warszawy przy współpracy o. Macieja Jaworskiego Karmelity Bosego naszego misjonarza można już obejrzeć na stronie: 
Szczęść Boże!
Preludium spotkania z Czarnym Lądem nastąpiło w momencie wymiany pasażerów w samolocie, który lecąc z Brukseli do Kigali po drodze wylądował w Entebbe (Uganda). Stamtąd już niespełna godzina lotu do stolicy Rwandy. Jednak od tego momentu, większość pasażerów to Afrykańczycy. Nie tacy zeuropeizowani, ale prawdziwi afrykańscy Afrykańczycy. Wiadomo, nie wszyscy Afrykańczycy mogą sobie pozwolić na podróż samolotem, więc z pewnością była to grupa ekskluzywna, za to językowo wcale nie mniej reprezentatywna. Już nie sposób uchwycić cośkolwiek ze słyszanych rozmów, a nawet nadać nazwę tym językom, którymi się posługują współpasażerowie. Pomimo, że rejs jest obsługiwany przez „Brussels Airlines” od tego momentu europejscy podróżni bynajmniej nie czują się „jak u siebie”.